MYŚL O POLSCE – AMARANTBLUE – SUB SPECIE FUTURUM

DIALOGUE-------E-PRUS-------ESSAY-------PHILOSOPHE-------POEMS1-------POEMS2

YOU TRANSLATE

12 czerwca 2007

Kafka lub kawka

Taki jeden zabronił Kafkę (i Gombra też). Nic szczególnego, patrząc z perspektywy warszawskiego aborygena, nie dostrzegam w kawkach - chyba, że po odpowiedniej ilości piwa. Lecz nie daję gwarancji. Nocą to nawet w tych przepastnych gmachach, rozległych korytarzach, na tle niepoliczonych drzwi (np. naszych marzeń sennych) nie widać Kafki. Jak więc taki jeden zobaczył kawkę?
Już wolę Iva. W filmie grał faceta, który dostrzegał, z grubsza rzecz biorąc, białe myszki. Ale zaraz po tym się podniósł, a nawet z flinty ustrzelił diament (czy też inne pretiosum). Nie widzę białych myszek; nie strzelam w literaturę - następnego dnia przeraża mnie jedynie pustka w kieszeniach.
A Gombr to ponoć był homo... Jej, jej - no nie wiedziałem. Naczytałem się tylu książek Gombra - kto mnie teraz da odszkodowanie? Człowiek jest głupi (myślę tu o sobie) - zamiast innych obserwować przez dziurkę od klucza, to marnował czas i czytał.
Nie idziesz na Kowno? Ślęczysz na Gombrem, Herlingiem, Kafką? Czekaj, czekaj, Naród cię przyłapie?
Druhu, czuj duch, tobie życzliwy

Drogi Doktorze Kocurze (był też dr Wilczura) - jak mnie złapią, to powiem, że od Doktora pożyczałem te książki. Brzydko? Niech acan zezna, iż miał te kwity od Hrabiego.

Brak komentarzy: