MYŚL O POLSCE – AMARANTBLUE – SUB SPECIE FUTURUM

DIALOGUE-------E-PRUS-------ESSAY-------PHILOSOPHE-------POEMS1-------POEMS2

YOU TRANSLATE

20 maja 2010

Czerwone światło alarmu

Wiadomości rozgłośni radia RFM-Classic podały dzisiaj, tj. 20 maja 2010 r., o godz. 14,00 informację o sytuacji w Sandomierzu przy zaporach anty-powodziowych w pobliżu sandomierskiej huty szkła. Ludzie tam walczą, by nie pękła zapora. Za ich plecami są piece hutnicze o temperaturze grubo ponad 1000 stopni C. Jeśli fala powodzi z przerwanej zapory dotrze do pieców hutniczych... Ludzie z wielkim wysiłkiem walczą, chcąc nie dopuścić do takiej sytuacji.

Panie Marszałku Sejmu i zarazem po. Prezydenta Rzeczpospolitej, zwierzchniku  Sił Zbrojnych RP, p. B. Komorowski, dlaczego tam nie ma dużych jednostek wojska, nowoczesnego sprzętu, helikopterów... Czy Pan docenia powagę sytuacji? Kto ma wydać rozkaz, bo w takiej sytuacji musi być rozkaz do szybkiego i racjonalnego działania, jeszcze raz pytam - kto ma podjąć decyzję?

Nie Pan? Zatem kto?

Gdy dojdzie do tragedii - będziemy w pełni wiedzieć dlaczego. Ale czy musi wydarzyć się tragedia, przecież nigdy nie jest za późno na działanie.

Powódź dzieje się na prawdę w Polsce

Sytuacja jest poważna. Oto stan klęski żywiołowej w Polsce. Powódź nabiera rozpędu. Dzisiaj, tj. 20 maja 2010 r, o godz. 12,00 w wiadomościach radia RFM-Classic ukazała się informacja, że Rząd p. Donalda Tuska wymienił profesjonalny sztab antykryzysowy Rzeczpospolitej już w listopadzie 2009 r. na sztab tzw. "swoich ludzi," by usprawnić przyszłe działania, jak wtedy zaznaczył p. Premier. Prawdopodobnie tu tkwi najważniejsza przyczyna sposobu i stylu opanowywania obecnego kataklizmu. Zarazem to porażająca lekkomyślność - a teraz mamy efekty tego posunięcia. Już jest za późno na reakcję profesjonalistów od opanowywania kataklizmów.

Wydarzenia nabierają rozpędu. Ludzie przeżywają tragedię, ich byt jest zagrożony, tracą podstawę swojej codzienności, itd. Nie ma im kto racjonalnie pomóc lub pomoc dociera za późno i jest opieszała, nie przygotowana, jakby "z łaski," brakuje sprzętu i środków zaradczych. A np. tam, gdzie p. premier Donald Tusk się pojawi (ponieważ p. Premier bywa teraz z ludźmi, którzy są dotknięci kataklizmem - moim zadaniem, taki medialny zabieg "na wszelki wypadek"), pojawiają się służby od pomocy. Lecz tam, gdzie nie ma p. Premiera, ludzie muszą radzić sobie sami. Muszą walczyć z żywiołem, a co im pozostało? Ot, nie wypada mieć pretensji do kogokolwiek, tak się samo stało, tak dzieje się samo przez się.

Absurd, który ma znamiona następnej tragedii (pierwsza - 10 kwietnia 2010 r.). Gdzie więc jest p. Rysiek od klubów gier? Gdzie p. Palikot? Gdzie p. Grzegorz? Gdzie są inne tuzy? Dlaczego tak dobrze powodzi się Wam w Rzeczpospolitej? Do roboty pp., nosić worki i sypnąć groszem na brakujące pontony.

13 maja 2010

Połączenie szczura z ptakiem

Tworzę poezję od 12-13 roku życia, czyli już 40 lat. Dopiero w 2004 r. wydałem ze środków finansowych MSZ Grecji tomik "Spotkanie z Konstantinem." A przed tym wydaniem wielokrotnie próbowałem publikować wiersze.

Szczególnie ubawiłem się w latach 70-tych XX w., gdy z różnych redakcji literackich odpowiadano mi, że piszę na sposób staroświecki - bo np. zapominam o doświadczeniu obozów koncentracyjnych, "nie pomieszczam tego doświadczenia w wierszach." Lata 70-te to był najlepszy okres dla "wesołej twórczości" propagandzistów słowa (nie byłem w czasach socrealizmu). Tak, ci pseudo-poeci, pseudo-literaci, brali wycinki z gazet, robili miks lub ciągnęli z kapelusza, zapijali czystą żytnią - i w ten oto sposób powstawały teksty, wiersze, opowiadania, itd. - jak sobie wyobrażam. Potem po latach przeczytałem, że ludzie prowadzący literackie wydawnictwa oraz literackie pisma PRL i później  (np. Nowy wyraz, Poezję...) byli współpracownikami SB, którzy nigdy też nie napisali dobrego tekstu - a co tu mówić o poezji. Do tego ci ludzie ugruntowali u Polaków jakąś dziwną manierę językową. Zbiory ewidentnych błędów stylistycznych stały się kanonem obowiązującej polszczyzny.

Lecz okazuje się, iż koślawy, drewniany, nieprecyzyjny język w ogóle nie nadaje się do opisu rzeczywistości. Jak tu więc uprawiać "rząd dusz"? Jak zamanipulować świadomością Polaków, tak "raz i na zawsze"? Jak dotrzeć zatem do warstwy sensualnej i symbolicznej języka polskiego?

Połączenie szczura z ptakiem ("ty nad poziomy wzlatuj...") okazało się być trwałym i skutecznym związkiem. Cień tej hibridae pada ku przyszłości - ale w ramach tego systemu nie daje się tworzyć. Nikt nie rozumie gęstniejącego bełkotu - więc odbiorca nie wie już, co robić; czy uciekać, kryć się, czy służyć dalej jak pies. No - upada kultura, sztuka, nauka... I co z tego? Wypadało zmądrzeć wcześniej.

Jeśli będę kiedyś na Wyspie Poetów, spróbuję podpowiedzieć, by poeci nie odradzali się w Polsce - nie ma sensu. Paradoksalnie z tej sugestii popłynie samo dobro dla Polaków, nikt im nie będzie już wtrącał się w słodkie marzenia senne.

Jeszcze na marginesie - pozdrowienia dla tow. Golema lub Brata-łaty z S. ("styropianowca") i dla innych Infantylistów "we wsiech krugach" niknącego Tartaru.

12 maja 2010

Błękitne bramy

Moje pokolenie przegrało walkę o wolność. Zostaliśmy zmuszeni, by stanąć przed twardym murem, szczególnie wtedy, gdy wrogowie wprowadzili stan wojenny w 1981 r. Mogłem wyjechać z Polski, widząc, co się tu dzieje, tylko wtedy nie przeszedłbym próby wolności - nie zachowałbym w sercu źródła poezji, źródła piękna. Jestem poetą oraz artystą i przede wszystkim dlatego nie opuściłem Polski. Straciłem przez to dużo. Straciłem m. in. prawie 30 lat, najlepszych lat życia, nie osiągając nic. Ostatnie wydarzenia dobitnie pokazały mi, że mój opór i walka nie miały sensu. Ale nasi wrogowie również przegrali, tylko w innym znaczeniu. To już niedługo okaże się - kwestia miesięcy.

Nie mam do nikogo pretensji - ale także teraz nie mam żadnych zobowiązań wobec Polski i Polaków. Co jest przy tym komiczne? Pod tę naszą walkę, ewidentnie widać, iż przegraną walkę, więc genetycznie obciążoną; pod legendę mojego pokolenia; podszyły się inne osoby. Dla kariery, zysku i bufonady. Pusty śmiech zbiera, ponieważ teraz uzurpatorzy będą rozliczeni, prawdopodobnie. Nadmiar "pozoranctwa" w tym biednym i gnębionym kraju. No cóż, przyjdzie czas, gdy trzeba będzie się pozbierać.

Z ulgą odwiążę cumę łodzi, chyba tak ukradkiem wypłynę z portu gdzieś pod wieczór, by nie burzyć spokoju moich rodaków, śniących "życie na niby." (Wierzysz w te polskie katolicyzmy lub ateizmy?) Lecz przez bramy wolności nikt z nich nie przejdzie - tam wchodzą wolni i autentyczni ludzie. Nie wiecie, o czym mówię? W odpowiednim czasie przekonacie się, czy poeta kłamie. Spokojnie.

11 maja 2010

Aksion estin hos alethos... 11 maja 2010.

"Άξιον εστίν ως αληθώς μακαρίζειν σε την Θεοτόκον, την αειμακάριστον και παναμώμητον και μητέρα του Θεού ημών. Την τιμιωτέραν των Χερουβείμ και ενδοξοτέραν ασυγκρίτως των Σεραφείμ την αδιαφθόρως Θεόν Λόγον τεκούσαν, την όντως Θεοτόκον, Σε μεγαλύνομεν"

10 maja 2010

Bliżej światła

Po krótkiej burzy wyszło słońce od zachodniej strony. Światło prześwituje poprzez drzewa. Błyszczą krople deszczu, który przed chwilą jeszcze gwałtownie padał - tu na warszawskich Bielanach. Bielany są moją ojczyzną. Mógłbym właściwie nigdzie stąd nie ruszać się. W zasadzie, gdy nie jestem zmuszony, by jechać do Śródmieścia, tu zwykle przebywam. Tworzę, czytam, uczę się, piję porter.

Światło słońca "podpowiada," że nie będzie tak źle. Właściwie to tzw. polityczne elity mają ciężki orzech do zgryzienia, a nie zwykli ludzie. Życie w Polsce pośród zafałszowanych układów jest dość trudne, więc po co nam problemy innych ludzi. Tym bardziej, iż ci inni odwrócili się już dawno od przeciętnych - porobili kariery... Nie potrafią prowadzić Rzeczpospolitej? A czy w ogóle im na tym zależy? Pójdą w pył i niepamięć? Ich sprawa.

Dlatego wolę być bliżej światła słonecznego. Nie chcę mroku w moim życiu lub oparów absurdu. Historia poucza i takie jest też jej podstawowe znaczenie. Nic więcej niż wymaga natura. Ucz się więc postawy i postępowania rubaszna i siermiężna elito Rzeczpospolitej od Sokratesa. Wcale nie żartuję. Sokrates był również świetnym i pełnym honoru żołnierzem i obywatelem Aten.

Dlatego wolę być bliżej światła słonecznego.

9 maja 2010

Licentia poetica

Niniejszym chcę zamknąć refleksję o kondycji świadomości Narodu Polskiego. Tak sprawy, które wydarzą się, muszą pójść własnym torem - ponieważ w tym tkwi przygoda poznania. Poznania samego siebie czy też poznania przyszłych dni. To jest w zasadzie truizm - lecz poznanie powinno być otwarte. Moja licentia poetica streszcza się w słowach - nie wtrącać się, przede wszystkim nie wtrącać się w bieg spraw.

Zresztą nie jesteśmy w epoce rzymskiego Senatu, a więc tragiczność, kasandryczność, krasomówstwo, są przesadą wobec płochych czasów, płochych układów i słomianego zapału. Propaganda nie zniszczy świadomości narodowej, tylko zniekształci jej bieg. Jeśli Polacy nie zmądrzeją, no cóż, fatum jest również jakimś rozwiązaniem problemu, który ma imię Polska.

Wyrażam tylko nadzieję, że okres od 10 kwietnia do 9 maja 2010 r. uzmysłowił Polakom zasadniczy zakres spraw, który powinni przemyśleć, z którego powinni wyciągnąć wnioski. To były refleksja i wnioskowanie "na gorąco." W tym przyspieszonym procesie przejawiły się prawie wszystkie chochoły, cienie i zmory świadomości naszego Narodu. A nawet przemknął zarys postaci "jeźdźca apokalipsy." Lecz mimo to wypada oprzytomnieć, obudzić się z koszmarnego snu - oraz najważniejsze - uwolnić się od mar i racjonalnie działać.

W Warszawie zwyciężyła wiosna a. d. 2010.

8 maja 2010

Spokojnie czekajmy

Upływ czasu pracuje na niekorzyść Rosji postsowieckiej - to przede wszystkim problem wiarygodności. Jeśli nie doczekamy się wyjaśnienia katastrofy lotniczej, która wydarzyła się przed lotniskiem na przedmieściach Smoleńska 10 kwietnia 2010 r., opartego na racjonalnej argumentacji, to Rosja postsowiecka utraci wiarygodność. Utraci wiarygodność wobec całego świata, a przy okazji szansę porozumienia z Rzeczpospolitą.

Czy wypracowywanie porozumienia polega na tworzeniu propagandowych faktów; polega na wmawianiu opinii publicznej wygodnej wersji wydarzeń - tych przeszłych lub współczesnych; polega "na przeciąganiu struny" zamiast rzetelnej relacji o wydarzeniach takich, jakie były?

Trwa dziwne śledztwo. Sprzeczne i chaotyczne relacje o przyczynach, tzw. przecieki, sugerują surrealistyczną i alkoholiczną wizję Ivana, który rozkochał się w swojej przebiegłości - arcy-przebiegłości. No cóż, na to nic nie można poradzić. Lecz poczekajmy... W efekcie takiego postępowania Rzeczpospolita w przyszłości nie pomoże Rosji. Zobaczymy, kto na tym przegra - obecnie Rosja postsowiecka ma duże problemy gospodarcze, społeczne i polityczne; zagrożenie islamskie i chińskie; wreszcie, Rosja postsowiecka nie ma koncepcji rozwoju ku przyszłości.

Spokojnie więc czekajmy. Przyjdzie czas na wyrównanie rachunków.

1 maja 2010

Jak zakończyła się "III wojna światowa"?

Tragicznymi wydarzeniami 10 kwietnia 2010 r. zakończyła się "III wojna światowa" - te wydarzenia trzeba analizować i syntetyzować przez pryzmat stosunków międzynarodowych. Na poziomie "medialnym" rzeczywistości, pasma przenoszenia informacji, na poziomie bezpośredniego oddziaływania na świadomość zbiorową, Rosja postsowiecka osiągnęła oczekiwane przez siebie rezultaty.

Czy wydarzenia 10 kwietnia są splotem przypadków czy też nie są - efekty przerastają takie, które można by osiągnąć przy zastosowaniu środków militarnych wymierzonych przeciwko jakiemuś państwu. "Za jednym pociągnięciem" ginie elita przywódcza, społeczna i patriotyczna Rzeczpospolitej - środowiska i kręgi ludzi, którzy stali na drodze do Europy - czyli również droga do Europy jest otwarta. A do tego Rosja postsowiecka prawdopodobnie zdobyła część tajemnic operacyjnych NATO...

To nie wszystko - w rezultacie tych przypadkowych wydarzeń Rzeczpospolita zostaje wciągnięta w proces wasalizacji przez decyzje środowisk i kręgów politycznych państwa, czyli tych ludzi, którzy nie zginęli w wypadku lotniczym pod Smoleńskiem. Ten proces część polskich publikatorów określiła jako "pojednanie Rosji z Polską." Zatem technika dezinformacji, wojny psychologicznej, osiągnęła apogeum. To jeszcze nie koniec... 9 maja 2010 r. reprezentacja wojskowa Rzeczpospolitej weźmie udział w defiladzie obchodów sowieckiego zwycięstwa w II wojnie światowej.

Oczywiście są jeszcze nienaruszone sfery egzystencji Rzeczpospolitej - sfera tradycji i historii, sfera symboliczna i sfera głębokich procesów psychologicznych Polaków. Toczy się również kampania wyborcza na Prezydenta Rzeczpospolitej.