Tzw. "państwo" rozumie tę transformację jako ciągłe sięganie do kieszeni podatników. Kiedyś na ulicy widziałem "na własne oczy" podatnika. Opisując to stworzenie, stwierdzam, co następuje - tęgi osobnik o nieograniczonych możliwościach motorycznych; przy tym wysoka potulność obywatelska; nieopanowana wręcz chęć płacenia wszelkich podatków, szczególnie tych, których jeszcze nie ma. A skąd bierze? W skarpetach trzyma nadmiar dolarów (ba, nadmiary).
A jakich nasz wiek nowy dochował się ekonomistów? Czy intelektualny kicz wypada realizować - właśnie na terenie ekonomii?
Zmieńmy temat. Parostatek już dawno opuścił Odessę. Mijamy cieśninę Bosfor. Jutro zakotwiczymy... Gdzie? Trudno przewidzieć.
Drogi Doktorze Kocurze (był też Doktor Wilczur - niech będzie Wilczura), nie rozmawiam z acanem, bo waćpan nagminnie czyta Kanta. Czy to wypada, Doktorze, kątem Kanta? Proszę się wyspowiadać i opróżnić swoje skarpetki. Nie wie Pan? Podpowiem - kasa fiskalna, aa!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz