MYŚL O POLSCE – AMARANTBLUE – SUB SPECIE FUTURUM

DIALOGUE-------E-PRUS-------ESSAY-------PHILOSOPHE-------POEMS1-------POEMS2

YOU TRANSLATE

18 września 2012

Ukryty blask Polski 2012 r. - na drodze ku 11 listopada

Mamy rodzinę, obowiązki, pracę, zajęcia domowe. Niewiele czasu zostaje nam na zastanowienie się nad sobą. Dni pędzą na złamanie karku, a my tylko zauważamy - "O, już kończy się lato 2012 r. Oto zbliża się jesień. A zaraz przyjdzie 11 listopada. Potem Wigilia i następny rok." W tej zapobiegliwości zwykłego dnia mimo wszystko przejawia się jasna aura polskości. Inne kraje zatraciły ten blask, wprawdzie ukryty za dniem powszednim, ale tworzący hart ducha Polaków.

Inne nacje spauperyzowały się, sprowadzając egzystencję, swój zwykły dzień, wyłącznie do pogoni za zyskiem. Oczywiście, kraje, na które promieniowała polska mentalność - również reprezentują dystans do ujmowania świata wyłącznie w "kategoriach" finansowej wartości. Stwierdzając to, wyrażam raczej obiektywne obserwacje - niż punkt widzenia patriotyzmu polskiego. Zresztą pisząc na temat polskości, jakości kulturowej, przyjmuję postawę chłodnego analityka. Ale przy okazji niniejszej tematyki pamiętajmy, że powinniśmy traktować Polaków, polskość, Naród Polski, w kontekście innych nacji - współcześnie, a zarazem historycznie. To jest naprawdę ważne, jako również konwencja poznawcza. Ponieważ często polskość rozważa się w oderwaniu od kontekstu oraz poza ciągiem przyczynowo-skutkowym zjawisk i wydarzeń. Po co? By Polaków, polskość, Naród Polski, poddać w wątpliwość. Taka to strategia socjotechniki - by permanentnie odbierać hart ducha, poniżać, a potem eksterminować bezbronnych i bezwolnych.

Zatem na seminarium o świadomości narodowej Polaków, które prowadziłem w latach 80-tych XX w. na cotygodniowych spotkaniach historycznych Klubu Inteligencji Katolickiej w prowincjonalnym mieście, często pojawiało się pytanie - "Kim jest Polak?" I rzeczywiście ta kwestia determinowała ciągi analiz i refleksji o człowieku, o grupie ludzi i o narodzie, "zamieszanych" w upływ czasu (także w historię) oraz nakładające się na siebie wydarzenia lub zjawiska, procesy, w myśl konwencji "długiego trwania." Ta problematyka nurtowała i nurtuje tzw. zwykłych ludzi, którzy przecież nie egzystują obok historii, czy na marginesie historii jako przypadkowy element. Historia polityczna jest wobec tego jakże uproszczonym obrazem przeszłości. A to zniekształcenie dopełnia nieświadome posługiwanie się w rekonstrukcji przeszłości metodologią pozytywistyczną a la Leopold von Ranke, który miał absolutną pewność, że rekonstruuje historię "taką, jak była naprawdę." Do dzisiaj na uniwersytetach i instytutach wykłada się i uczy prawie wyłącznie historii politycznej - faktografii i kalendarium wydarzeń. Ten pseudo-naukowy trend dobrze komponuje się z surrealistycznym "racjonalizmem" marksizmu - nihilistycznej blagi i obsesji drugiej połowy XIX w. oraz XX w. Propagandy mechanistycznego schematu.

Co to ma do rzeczy? Jak odnosi się do kwestii - kim jest Polak? Stosując metody historii politycznej, a przede wszystkim tzw. "wielkie modele" praw historycznych, nie opiszemy np. jakości kulturowej, jaką reprezentuje tożsamość narodowa (wewnętrzne procesy rozwoju świadomości zbiorowej i indywidualnej). Nie rozwiążemy także zasadniczego dylematu, że poszczególny człowiek nie ma innego wyjścia oprócz relacji do "przynależności narodowej," by być człowiekiem. Z tej zasady płyną konsekwencje - biografie ludzi, które w dość ograniczony sposób przedstawia historia polityczna. Uproszczenie i ograniczenie opisu przeszłości, ponieważ historia jest tylko opisem, dynamicznym docieraniem do prawdy, niweluje sens następstwa epok. Gdy poszukujemy więc wiedzy i doświadczeń minionych pokoleń; np. kim był i jest Polak; powinniśmy poszerzyć zakres naszej percepcji. Czyli przekroczyć granicę faktografii i historii politycznej - na drodze ku pełnej historii o nas samych.

14 września 2012

Blaski i cienie polskiej insurekcji 2012 r.

Artur Grottger, Pożegnanie powstańca, 1866
Wiele lat temu, 80-te lata XX w., po wprowadzeniu stanu wojennego, prowadziłem zajęcia na temat świadomości narodowej Polaków w ramach Klubu Inteligencji Katolickiej. Tak jakoś stało się, że tego klubu nie rozwiązano i działał przy pewnej parafii prowincjonalnego miasta. Chyba przegapiono - tak, iż w gronie zainteresowanych opozycjonistów i ich rodzin spotykaliśmy się co tydzień. Głównym tematem zajęć była prawdziwa historia Polski - pomysł działacza KPN, by choć ludzie wiedzieli, dlaczego walczą, dlaczego narażają siebie i innych, a także co czytać z propozycji podziemnego kolportażu. Mięliśmy bowiem do dyspozycji mniej więcej pełną ofertę wydawniczą z terenu centralnej, wschodniej i południowej Polski. Książki i czasopisma kosztowały dużo, więc stąd brała się potrzeba cotygodniowych spotkań. A w związku z poznawaniem prawdziwej historii Polski zainicjowałem zajęcia o świadomości narodowej.

Trudna tematyka, chociaż, tam i wtedy w ramach wspomnianych zajęć, nie zajmowałem się "fenomenologią ducha" w stylu Georga W. F. Hegla, czy także rzeczywistą fenomenologią Edmunda Husserla i Maxa Schelera - np. w odniesieniu do świadomości zbiorowej. Na początku uczestnicy postawili dwie kwestie, dla nich najważniejsze, a które również przejawiały się w czasie dyskusji po zajęciach historycznych. Kim są Polacy? (Kto to jest Polak?) I dlaczego musimy, powinniśmy być i jesteśmy Polakami ? (Czy mogę być kimś innym, niż Polakiem?) Sami widzicie, pytania niemiłosiernie trudne - ponieważ są raczej natury poznawczej, niż politycznej. Jeśli więc człowiek znajdzie się w sytuacji zagrożenia egzystencji, nie ważne są względy polityczno-narodowe. Natomiast wagi nabierają względy poznawcze, w zasadzie kwestie elementarne. Oczywiście, filozofia egzystencjalna nie udziela odpowiedzi na te pytania Polaków, którym zagrażał, zagraża totalitaryzm sowiecki lub niemiecki. Filozofia egzystencjalne nie daje również sposobów refleksji nad sobą samym; gdy staniemy wobec zagrożenia z powodu przynależności do określonego narodu; pozostając jednocześnie autonomiczną osobą, która ma świadomość swojej tożsamości. Ten brak wynika z podstawowych założeń egzystencjalizmu - no, ale to już inna tematyka.

Ponieważ w czasie dyskusji o prawdziwej historii Polski (lata 80-te XX w.) coraz częściej pojawiały się pytania o sens polskości; w takiej formie, jak to wyraziłem powyżej; więc ksiądz prowadzący KIK (także opozycjonista, mistrz walk wschodnich) zwrócił się do mnie, do "easy ridera," artysty i intelektualisty, bym ten temat jakoś sensownie opracował. Przede wszystkim twórczo i w konwencji refleksji otwartej ku przyszłości. I tu pojawił się duży problem, bo rzecz można było "załatwić za jednym pociągnięciem" tzw. łzawym patriotyzmem, nacjonalizmem, bogoojczyźnianą mantrą, mesjanizmem - powiedzmy, czy ostatecznie polityczną dyscypliną sumień. Tak, tak, msze narodowe, paluchy w znaku "victorii," Bolo z twarzą Matki Bożej w klapie, w kościele drą gębę też inni "bohaterowie," itd., itd. Nie należałem do sekwencji organizacyjnej drużyny Bola, domniemanego Timura, ani przed wprowadzeniem stanu wojennego, ni po wprowadzeniu. Prawdopodobnie dlatego też rzadko gościłem w kazamatach, to taka odmiana sanatorium pod klepsydrą. 

Piszę o tych już "zaprzeszłych" sprawach, czyli w pewnym sensie powracam do wątku seminarium o świadomości narodowej Polaków, ponieważ mam wrażenie, że są aktualne. Niewiele zmieniło się w przestrzeni wewnętrznej naszej problematyki, a w zewnętrznym świecie, no cóż, każdy dostrzega permanentny regres i zjazd po równi pochyłej. Chyba, iż jest kretynem i nic nie widzi. Będę więc kontynuował wątek z dawnych lat (80-tych XX w.) i wylewał kubeł zimnej wody na głowę, by cucić przytępionych transformacją (1989-2012). Taki to mój performance. Jeszcze jedno, otóż u góry po lewo zamieściłem czarno-białą reprodukcję obrazu Artura Grottgera, Pożegnanie powstańca (1866), jako przykład uroczej nostalgii patriotycznej - a zarazem potwornej symboliki narodowej. Lecz o tym później.

11 września 2012

Płk. Ignacy Matuszewski - zapomniany majestat Rzeczpospolitej

Płk. Ignacy Matuszewski
Jak walczyć, by walczyć naprawdę? - oto paląca i aktualna kwestia, którą wyraził płk. Ignacy Matuszewski w latach 40-tych XX w., gdy Naród Polski stanął nad przepaścią. Jeszcze nie rozpoczęła się na dobre sowiecka eksterminacja Polaków, której ogromu nie znamy do dzisiaj. I ciągle gubimy się w domysłach, czy rzeczywiście podjęto decyzję, by zniszczyć naród w Europie Środkowej. A sojusznicy Polski wybrali postawę obserwatora, jak antyczny rzymski patrycjat i plebs na Colosseum, gdy zarzynano chrześcijan. 

Jak walczyć, by walczyć naprawdę? I kwestia ta ściśle odnosi się do współczesnego stanu sprawy polskiej. Problemu, jak rozwiązać sekwencję permanentnego zagrożenia, niszczenia biologicznego fundamentu narodu i ethnosu. Płk. Ignacy Matuszewski dobitnie akcentował ten problem w swojej publicystyce, zwłaszcza na emigracji w USA (1941-45). To był wyjątkowy człowiek - arcy sprawny i logiczny. Świadczą o tym jego dokonania dla wolności i niepodległości Polski, a także refleksja i prognozy, wciąż aktualne. Niewielu Polaków pamięta o nim, nawet nie wie, że ktoś taki był - wymowny przejaw stanu świadomości. Efekt propagandy sowieckiej, probierz zniewolenia, a także test nad autentycznością projektu tzw. III Rzeczpospolitej.

Istotą naszej sytuacji politycznej i kulturowej, zgodnie z myślą płk. I. Matuszewskiego, jest zagrożenie ze strony Rosji sowieckiej, postsowieckiej - nie ma różnicy. Rosji postsowieckiej chodzi o podbicie Europy wszelkimi dostępnymi sposobami, a Polska, przede wszystkim jako formacja kulturowa, przekreśla te plany. Polska nawet w sensie politycznym nie tworzy takich problemów dla imperium postsowieckiego, jak w sensie mentalnym (kulturowym). Taktycy postsowieckiej Rosji (ale i wcześniej także) w żaden sposób nie mogą zrozumieć idei "bycia Polakiem," heroizmu bycia Polakiem. Raz mają wrażenie, że polskość to ewidentne szaleństwo, czyli brak zdrowego rozsądku; a innym razem, iż sami stoją na niższym poziomie "ewolucyjnego rozwoju" - wobec nadmiaru ideałów w tej pogardzanej polskości. Na gwałt analizują więc postawy, dokonania, dzieje Polski i nie mogą wyciągnąć racjonalnych wniosków. "Odrywają muszce skrzydełka" - wciąż brakuje rezultatów; itd. Nie mogą znaleźć płaszczyzny porozumienia, twardego gruntu. Upraszczam procedurę analizy i wnioskowania, by ukazać przewodnią myśl.

Sowiecka lub postsowiecka Rosja nie potrafi pojąć metafizycznej struktury Polski, a zarazem przewidzieć historiozoficznych konsekwencji, powiedzmy, dynamiki tej struktury. Czyli, jak rozwinie się sprawa polska. Wyczucie analityków podpowiada, że w każdej wyobrażalnej konstelacji wolna i niepodległa Polska, jako fakt, przekreśla plany Rosji zdobycia Europy. Choćby przez sam fakt istnienia - jakby fenomen ethnosu lub efekt procesu "długiego trwania." Ale również poszerza zakres wolności na inne narody i kraje Europy Środkowej. I dlatego Rosja postsowiecka raczej dąży do zniewolenia Polaków. Nasilenia wojny psychologicznej, by podciąć korzenie tradycji. Powtarzam - Rosja postsowiecka, a nie Rosjanie, którzy muszą egzystować w ramach totalitarnego państwa od 1917 r. Rosja bowiem nie rozliczyła w pełni swojej przeszłości, ponieważ taki proces doprowadziłby do upadku imperium. 

Jak więc walczyć - najpierw trzeba poznać myśl rzeczywiście wybitnych Polaków, których słowa reprezentują doświadczenie, zatem przeszły próbę ognia. Tak gromadzona wiedza da wreszcie odpowiedź na pytanie, co czynić dla Polski. Nadchodzi epoka podejmowania racjonalnych decyzji.

Płk. Ignacy Matuszewski odszedł zbyt wcześnie (1891-1946), porażony śmiercią jedynej córki, Ewy, w Powstaniu Warszawskim. Kontynuujmy jego intelektualny testament. Walczyć, to w szerszym sensie znaczy działać, logicznie działać.

"Największym umiłowaniem jego życia - po śmierci Matuszewskiego wspominał Bogdan Podoski - była jedyna córka Ewa. Ofiarował jej kiedyś to, co cenił najwięcej - krzyże Virtuti Militari, pradziadowski i własny. Młoda dziewczyna zginęła w powstaniu warszawskim. Padła na posterunku jako sanitariuszka, opatrując rannych żołnierzy Armii Krajowej. Zagarnięta przez Niemców, których się nie ulękła, do końca wypełniając obowiązek, została przez nich rozstrzelana za "zbrodnię" okazania pomocy "ludziom wyjętym spod prawa." (Ewa Matuszewska, sanitariuszka w pułku "Baszta" została rozstrzelana w dniu 26 września 1944 r. w al. Niepodległości 117/119 w Warszawie.)"- Wikipedia, Ignacy Matuszewski

Materiały uzupełniające:

Sławomir Cenckiewicz, Płk. Ignacy Matuszewski, 1891-1946

Robert Kaczmarek, wywiad, w/z z filmem pt. New Poland

10 września 2012

Polska wrzesień 2012 r. - gdy rozum śpi

El sueño de la razón produce monstruos
"Gdy rozum śpi, budzą się demony" - oto tytuł grafiki Francisco Goya z cyklu "Los Caprichos" (1797-99). Kiedy więc zasnął polski rozum? Lub inaczej - wobec jakich problemów zasypia polski rozum i dlaczego? Pierwsza kwestia dotyczy historiozofii. A druga odnosi się do bieżących spraw Polski 2012 r.

Polską świadomość zbiorową determinuje kompleks niższości, który jest efektem propagandy post-PRL - stałym elementem socjotechnicznej gry. Dopiero technologia TV satelitarnej (lata 80-te XX w.), a szczególnie technologia internetu (przełom XX/XXI ww.) poddały w wątpliwość monopol totalitarnych publikatorów, oczywiście, tylko dla tych Polaków, którzy twórczo uczestniczą w obiegu informacji. Czyli większości, kłaniają się wtórny analfabetyzm lub nieobecność w istotnym obiegu informacji, który przecież decyduje o jakości życia, a w pewnym sensie o poczuciu godności. Tzw. państwo polskie nic w tym względzie nie robi - prawdopodobnie ma interes, by hołubić niewolniczą podległość obywateli. Kreować ignorancję ludzi, którzy nie znają swoich możliwości, praw, czy nawet nie rozumieją sensu bycia wolnym. Duża część polskiego społeczeństwa nadal chwali "porządek" stanu wojennego (44% - CBOS, grudzień 2011 r.).

Stan świadomości społecznej i narodowej Polaków wzbudza grozę. Zastanawiam się, jaki element psychologiczny byłby skuteczny, by uporządkować tę świadomość. Dlatego w poprzednich artykułach analizowałem symbol Króla Ducha, ideę Juliusza Słowackiego. I rzeczywiście, moją intencją było pisanie ku pokrzepieniu serc. Ale romantyczna idea Słowackiego zawiera w sobie również elementy racjonalnego poznania. Myślę o genialnej intuicji poety, twórcy poematu "Król Duch," która sięga sfery uniwersalnej, sfery poznawczej, by wyrazić sens Narodu Polskiego. Chciałoby się powiedzieć, metafizyczne znaczenie Polski, mimo eksterminacji, beznadziejnej walki, zdrady sojuszników, geopolitycznych uwarunkowań, tragedii osobistej wielu Polaków, poprzez epoki. Chodzi więc o ideę, która jednoczy, a zarazem tworzy świadomość. Tłumaczy dlaczego i podpowiada, co robić dalej w polskiej sprawie.

Właściwie, nie ma jednego sposobu, by raz na zawsze ugruntować stabilny poziom świadomości społecznej i narodowej. Takim odpowiednim sposobem byłaby odpowiedź na pytanie - jaka jest polska racja stanu? I tę odpowiedź powinniśmy stosować w indywidualnej praktyce. Nie chodzi tu o patos i powagę, powiedzmy, bycia "domorosłym" mężem stanu. Nic podobnego. Praktyczną stroną tej dynamicznej odpowiedzi powinna być przytomność umysłu, jakich granic nie wolno przekroczyć, by nie niszczyć Polski. Tak, Polska jest wspólnym dobrem, a jednocześnie dobrem indywidualnym, które kształtuje codzienność. Taka świadomość, pamiętanie kim jesteśmy i gdzie znajdujemy się, są otwarte ku przyszłości. Czyli bierzemy pełną odpowiedzialność za egzystencję przyszłych pokoleń Polaków. A jeśli nie podoba się nam taka postawa, to dajmy się wciągnąć w przepaść; wciąć w pień; ot tak, na zatracenie.

We współczesnej Polsce mamy do czynienia z ewidentnym brakiem zdrowego rozsądku, brakiem instynktu samozachowawczego, błędną oceną indywidualnych możliwości, emanacją ukrytego kompleksu niższości. Polakom wmawia się przygodność ich egzystencji na każdym kroku - a system finansowy czyni ich pariasami Europy. Egzystencja na wspak. Przewroty komunistyczne, stan wojenny, transformacja, kryzys światowy - a wszystko po to, by ograniczyć siłę nabywczą; poddać w wątpliwość wartość pracy; udowodnić, kto tu rządzi, itp. Pasmo absurdu i totalnego zniewolenia.   

Kondycja "jakoś to będzie," w domyśle, jakoś da się przetrwać błędy systemu, jest przejawem koszmarnego snu. Nadrealistycznej psychozy. Stawianiem siebie samego w pozycji kretyna. Ba, karta kredytowa, samochód, apartament, urlop nad brzegami Morza Czerwonego, itp. - iluzja sukcesu na krótko przed finansową zagładą. 1 stycznia 2013 r. zbliża się "miarowym krokiem." Wtedy rząd premiera Donalda Tuska wprowadzi takie obciążenie podatkowe, którego nikt nie uniesie; system finansowy nie jest przygotowany - jeśli do tego czasu utrzyma władzę. Czyli szykuje się Okrągły Stół II - drugie wejście Transformatora. Gdy rozum śpi, budzą się demony.

7 września 2012

Polski wrzesień 2012 r. - między finansowym młotem a mesjanizmem

Mija burzliwy tydzień, 3-9 września 2012 r, który wypełniły polityczne rozważania o sytuacji finansowej Polski. 3 września 2012 r. prezes PiS, p. Jarosław Kaczyński, zaprezentował plan rozwoju społecznego i finansowego państwa ku przyszłości, mniej więcej w perspektywie 10 lat. Potem pp. premier Donald Tusk i minister finansów Jacek Rostowski (Jan Antony Vincent Rostowski) ocenili krytycznie plan PiS. Natomiast w środę, 5 września, minister Rostowski, przedstawił konsekwencje finansowe, które zawiera plan PiS, gdyby chciano go zrealizować - czyli finansowy absurd i bankructwo. Później pp. premier Tusk, minister Rostowski i inni ministrowie przystąpili do konstrukcji budżetu państwa, jako planu finansowego na 2013 r., uwzględniając aktualne informacje statystyczne, inne od przewidywanych. Te prace i korektę danych skrytykował PiS i szerokie kręgi niezależnych publicystów - szczególnie w czwartek, 6 września 2012 r. Najważniejszym wątkiem totalnej krytyki planu budżetu państwa na 2013 r. była sugestia, że rząd premiera Tuska musi odejść, czyli opuścić zajmowane funkcje. Oczywiście, w tle politycznej rozgrywki tliły się jeszcze wydarzenia: afera Amber Gold; śmierć gen. Sławomira Petelickiego, twórcy GROM; katastrofa budowlana w Warszawie, metro Powiśle; urzędowe pojednanie Kościoła Katolickiego i Cerkwi Rosyjskiej; a także inne, nierozwiązane sprawy - np. Tragedia Smoleńska.

Pod koniec tygodnia i na początku następnego, 10-16 września 2012 r., pojawią się jeszcze - 10 września (11 września dla Polski), umieszczenie przez Rząd USA strony internetowej, która dotyczy archiwaliów Sprawy Katyńskiej; 9 września, przeczytanie listu Episkopatu Polski w czasie niedzielnej Św. Mszy, który będzie namawiał Polaków do pojednania z Cerkwią Rosyjską i Rosją Putina. Dodajmy jeszcze jedną informację. Pani Ewa Stankiewicz, reżyser i dziennikarka, sugeruje powołanie państwa podziemnego, czyli walkę z postsowieckim okupantem - to są w domyśle środowiska, które stoją za rządami PO (według relacji i w myśl wystąpień p. Stankiewicz).

Oto scenografia mentalna, informacyjny landszaft, które otaczają świadomość zbiorową Polaków we wrześniu 2012 r. Polaryzują się więc dwa stanowiska. Z jednej strony, powiększa się fiskalny przymus wobec obywateli Polski, jako efekt "kreatywnej" księgowości; a drugiej, jako antyteza, pojawia się fantastyczny plan (a la fantasy) 10 letniego rozwoju Polski; przy braku ściśle zdefiniowanej podstawy ekonomicznej, struktury dynamicznego zachowania ekonomicznego. Drugie stanowisko, jako przejaw insurekcji patriotycznej, inspiruje się mesjanizmem - czyli tworzy atmosferę absolutnego zagrożenia polskiej racji stanu. W myśl tej postawy, rządy PO są historycznym nieszczęściem dla Polskiego Narodu, a kto nie uzna lub nie zrozumie tej mesjanistycznej "idei," ten nie jest Polakiem, prawdopodobnie. Czy wspomniane stanowiska w pełni reprezentują rzeczywistość, polską codzienność, aspiracje i poglądy Polaków? Czy są rozwiązaniem aktualnych problemów i programem ku przyszłości?

Moim zdaniem ekspresja przedstawionych powyżej faktów i medialnych "wydarzeń" świadczą, że układ tzw. Okrągłego Stołu (1989 r.) dobiegł kresu. Środowiska polityczne, które wykreowały ten układ po prostu zgrały się do szczętu. Ponieważ ani młot finansowy (fiskalny zamordyzm), konsekwencja systemu ekonomicznego, przyjętego przy tzw. Okrągłym Stole; ni patriotyczna insurekcja (stymulowany mesjanizm), konsekwencja nierozliczonej przeszłości PRL, a przede wszystkim Tragedii Smoleńskiej; nie rozwiążą dylematów współczesnej Polski. Natura rzeczy, reguła codziennej egzystencji, wymagają normalizacji. Najpierw zatem nowoczesny system ekonomiczny, racjonalizacja gry finansowej i jasne, konsekwentne prawodawstwo.

Materiały uzupełniające:

Archiwum Rządu USA dotyczące Katynia

3 września 2012

Polska nad przepaścią - reanimacja 2, Transformator

Sytuacja polityczna i społeczna w Polsce u progu września 2012 r. jest taka, że czekają obserwatorów tragi-komiczne odsłony "do szczętu zgranej" sztuki. Upadku na deski proscenium, np. po strzale z korkowca, powstanie z desek, solenna przysięga poprawy wszem i wobec, potem bohaterskie pozy i zapatrzenie "jeszcze dalej niż dal" w papierowy księżyc, zamocowany powyżej na rampie. A może polskie spektrum polityczne nagle, w cudowny sposób, wybierze drogę ku rzeczywistej normalizacji. Na razie bowiem szykują się pochody i demonstracje oraz walka gladiatorów w Sejmie, wręcz śmiertelne zagrożenie dla systemu stymulowanych korporacji post-PRL. Będzie się lała obficie krew - w postaci pomidorowego soku, czyli przed nami sceny mgliste, straszne i czerwone. Kto się chce prawdziwie nastraszyć, niech siada w pierwszych rzędach, bo w rzeczy samej egzystencja jest nudna i jakże ulotna.

Nic pewnego pod słońcem, więc jeden spektakl, potem drugi, trzeci, czwarty. O zbliżającym się przełomie politycznym w Polsce, na jesieni 2012 r.; prawdopodobnym; piszę w konwencji satyrycznej. Dlaczego? Ponieważ do tej pory (t.j. do 3 września 2012 r.) nie ma planu, programu, bodaj sugestii rzeczywistych przemian w naszym kraju, a przede wszystkim brakuje opisu finansowej podstawy egzystencji obywatela (zwykłego człowieka). Rzecz, o którą chodzi, dotyczy głębokich zmian ekonomicznych Polski, czyli niwelacji całej struktury zainicjowanej przy tzw. Okrągłym Stole. Niwelacji systemu sprzecznego z zasadami zdrowego rozsądku; systemu, który nie jest kompatybilny z obiegiem światowej gospodarki w konsekwencji socjotechnicznego założenia (świadomych decyzji lub totalitarnego rozpędu - wszystko jedno); ale nie dlatego, że Polska znajdowała się i znajduje na niższym poziomie rozwoju ekonomicznego. O tym dobitnie świadczą doświadczenia ok. 22 lat tzw. transformacji (od 1 stycznia 1990 r.). Ten system więc chyli się ku upadkowi. Reanimacja przy pomocy kapitału funduszy europejskich nie uzdrowiła sytuacji - rozwinęła na niespotykaną skalę zjawisko korupcji. Natomiast światowy kryzys ekonomiczny, jego forpoczta, nie niszczą Polski. Ponieważ nie ma bezpośrednich dróg przenoszenia. Właśnie absurd u podstawy postsowieckiego systemu ekonomicznego (m. in. brak jasnego i logicznego prawa własności), fatalny punkt wyjścia akcji, metodologia gry socjotechnicznej - te zjawiska spychają Polskę na dno. Sugestie o napływającym kryzysie jako przyczynie "zaostrzenia kursu" są parawanem, by ukryć rzeczywiste przyczyny. Ale kto obecnie na to da się nabrać? Istnieje duże prawdopodobieństwo, że niedługo budżet państwowy "wyłoży się kompletnie na zakręcie." A wtedy znowu decydenci sięgą do "skarpetek" Polaków, by finansować regres i nowe rozdanie (?). I tak w koło - "ku rozbawieniu małp, dzieci i staruszków."

Naprawdę zbliża się kres. Jakiekolwiek korekty "zgranego" systemu zniewolenia nie pomogą już polskim sowietom, politycznym nadludziom, urzędowym autorytetem, "tym, którym się udało," "chłopom z guberni S-kiej" lub innym rozbudowanym koligacjom. Chcę zaznaczyć, iż będą to tylko korekty i tak niewydolnej machiny. Np. budżetu postsowieckiego państwa. Jaka jest zatem struktura tego operatu finansowego, zwanego budżetem? Jaki ma fundament prawny sensu stricto, czy zakres sensu strictori kwalifikowanej umowy społecznej? Czy to raczej milcząca zgoda społeczeństwa, by realizować bliżej niesprecyzowaną umowę?

Kilka dni temu dług publiczny przekroczył bilion zł, nie wspominając o długu zagranicznym, m.w. następny bilion zł. Kurtyna poszła więc w górę. Za chwilę na scenie pojawią się: chochoły, dziady, gęślarze, mumia Lenina, Wernyhora i żyd wieczny tułacz. Opera omnia.

31 sierpnia 2012

U progu września 2012 r. - a brak elementarnego statusu własności

Szykuje się burzliwy wrzesień 2012 r. Początkiem passy będzie patriotyczna i religijna demonstracja 1 września 2012 r., między gg. 17-19, w Warszawie - od Katedry Św. Jana do Bazyliki Św. Krzyża. Te formy protestu mają wywrzeć nacisk, by doszło w Polsce do politycznych zmian. W efekcie nacisków mógłby powstać tzw. rząd fachowców np. pod przewodnictwem prof. Michała Kleibera lub odpowiednia sytuacja, by rozpisać nowe wybory parlamentarne - czyli afera Amber Gold uruchomiła ostrą rozgrywkę polityczną. W domyśle więc powinno zmienić się dużo, by nie zmieniło się nic.

Przyczyną kolosalnej zapaści ekonomicznej Polski w rzeczywistości jest nieracjonalny system finansowy, który przerzuca koszty braku reform na Polaków. W ramach tego systemu funkcjonują przymusowe świadczenia na rzecz państwa, natomiast państwo nie wywiązuje się z deklarowanych świadczeń wobec podatników lub czyni to opieszale. Nie będę wymieniał szczegółowo szeregu instytucji ulokowanych, powiedzmy, na podstawie prawa państwowego, które dokonują "zawłaszczenia mienia." Sedno procederu nie tkwi w sposobach działania tych instytucji, mimo pozorów - sedno znajduje się w paradygmacie systemu finansowego. A rzecz uruchomiono jako element transformacji 1 stycznia 1990 r. W tamtych czasach trudno było komukolwiek wytłumaczyć, że jeśli płacisz podatki, żądaj od państwa adekwatnych usług, sprawdź siłę własnych pieniędzy. Zresztą była to epoka Jacka Kuronia i gorącej zupy dla bezrobotnych - nie ganię tego bezinteresownego odruchu. W tej scenie zawiera się absurd, ekonomiczny performance. A z roku na rok było coraz gorzej.

Generalnie od samego początku tzw. transformacji w Polsce zwykły obywatel był przedmiotem gry finansowej, a nie podmiotem, tak samo, jak w realiach komunistycznego państwa, które ponoć odeszło w przeszłość, w czerwcu 1989 r. Oczywiście, nic podobnego nie wydarzyło się, zmieniła się jedynie scenografia. Zastosowano techniki kształtowania obiegu podatkowego, przeniesione z Europy Zachodniej (kraje skandynawskie, szczególnie system podatkowy Szwecji), które w centralistycznej gospodarce postkomunistycznej przyjęły formę represji. Niesamowita wręcz aktywność Polaków na początku lat 90-tych XX w. nie zmieniła złych tendencji ekonomicznych w Polsce. Nie mogło być inaczej, ponieważ nie przywrócono prawa własności (logicznego prawodawstwa) - i tak jest do dzisiaj. Zatem wszelkie zmiany polityczne, gdy nie zakładają wprowadzenia racjonalnego systemu ekonomicznego i finansowego nie mają sensu. Nie da się już utrzymać status quo.

Systemat finansowy, który obowiązuje w Polsce, był opracowany w instytutach planistycznych Moskwy w epoce tzw. pierestrojki - by "na wieczność" odcinać kupony od kapitalizmu i innowacyjności kraju, ktory rozpoczął się odbijać od komunistycznego dna.

30 sierpnia 2012

Prof. Leszek Balcerowicz, racjonalny surrealizm marksizmu

Od wielu lat szukam odpowiedzi na pytania - Jaka jest sytuacja Polski? Jakie są prognozy na przyszłość? Jaki jest stan polskiej gospodarki? Itp. Najczęściej przeszukuję internet, a efekty zdumiewają mnie. Nie ma rzetelnych danych, brak głębokich analiz; niepełne informacje z obowiązkowym pouczeniem, co to PKB. Dalej już nie będę wymieniał mankamentów informacji o społeczeństwie, narodzie i polskiej ekonomii.

Jeszcze w 1989 r., gdy gazeta "Rzeczpospolita" na jesieni opublikowała tzw. Plan Balcerowicza, po uważnym przeczytaniu zastanawialiśmy się w kręgu ludzi Podziemia (1981-89), kto wytrzyma taką reformę? Dlaczego p. Balcerowicz i zespół jego ekonomicznych współpracowników, chcą dokonać normalizacji finansowej i ekonomicznej w Polsce, przerzucając jej koszty wyłącznie na społeczeństwo - no, właśnie. A jednocześnie Plan Balcerowicza nie przywraca tradycyjnego, klasycznego lub logicznego statusu własności obywatela polskiego państwa. Powiedzmy, coś za coś. W tym planie było dużo niekonsekwencji, które wydawały się nam przejawem represji wobec społeczeństwa (dodajmy, wymęczonego już "wesołą twórczością" na froncie ekonomicznym w latach stanu wojennego). Tekst publikacji drętwy i logiczny, podany w sosie kategorycznej ustawy (absolutyzacja absurdu) - czyli racjonalny surrealizm marksizmu.

Polityka rozpoczyna się od półek sklepowych. Ten truizm dotyczy każdego kraju i systemu ekonomicznego. Rzeczywiście plan p. Balcerowicza zapełnił półki sklepów, tylko za jaką cenę - ponieważ Polacy nie uzyskali wolności ekonomicznej, choćby w ramach systemu etatystycznego, jaki obowiązywał w przedwojennej Polsce (przed 1939 r.). Za wszystkie cierpienia Polacy powinni uzyskać co najmniej swobodę oraz bezpieczeństwo rozwoju ekonomicznego. Stało się przeciwnie, przez okres ok. 22 lat tzw. transformacji byli obarczani ukrytymi i przymusowymi podatkami. Późniejsza "Biała księga podatków" (1998 r.), gdyby Prezydent ją podpisał, nie zmieniłaby fundamentów systemu finansowego - przyjętego wcześniej paradygmatu rodem z przemyśleń ekonometrii.

Nie mam zamiaru krytykować negatywnie prof. Leszka Balcerowicza, bo jest konsekwentny, rzetelny i logiczny. Prezentuje przekonywującą argumentację ekonomiczną - oczywiście, z terenu ekonometrii monetarystycznej. O jakości profesjonalizmu świadczy jego prezesura Narodowego Banku Polskiego (2001-2007). Sądzę, że prof. Balcerowicz gdyby był ministrem finansów wolnego kraju i rozwiązywał dylemat ekonomiczny, jak reformować system finansowy (jak uczynić go racjonalnym i w miarę zbilansowanym), skutecznie przeprowadziłby projekt. Lecz problem w tym, że tej klasy profesjonalistę wynajęło, komunistyczne środowisko "władców" Polski - które postawiło określone zadania polityczne. Jakie są skutki mieszania polityki (ze szczególnym uwzględnieniem interesów sowieckiej agentury) z reformą ekonomiczną odczuliśmy na własnej skórze. I odczuwamy je dalej.

Stawiam więc hipotezę - tzw. Plan Balcerowicza powstał w kręgach marksistowskich planistów w Moskwie (socjotechników), myślę tu o kręgosłupie Planu, a prof. L. Balcerowicz był wykonawcą dopracowanej koncepcji. Rzecz uwiarygodniono nazwiskami profesjonalistów ze Stanów Zjednoczonych i Polski. 

29 sierpnia 2012

Poszukiwanie arche Polski - "Król Duch"

Przeglądałem materiał artystyczny, graficzny i malarski, który odnosi się do tematu "Król Duch" - polski "Król Duch." Nie znalazłem niczego szczególnego, ot, konwencjonalne przejawy ikonografii tzw. historycznej szkoły malarskiej (najwybitniejszy przedstawiciel - Jan Matejko) lub nieudolne próby przedstawień bożyszcz słowiańskich a la prerafaelityzm. Nie ma więc jasnego i prostego przekazu archetypu duchowości Słowian, duchowości Polaków - oczywiście, zakładam, że proces długiego trwania, czyli długiej obecności (ostrożny szacunek, 8-6 tys. lat), Słowian i Polaków na terenach od Łaby, Odry, Wisły i poza Bug, jest wielce prawdopodobny, jak to sugerują najnowsze badania, 2009-2012 r., genetyczne nad pochodzeniem ethnosu i tzw. polskiej haplogrupy.

Co to ma do rzeczy, do poszukiwań obrazu "Króla Ducha"? Jeśli zatem Słowianie i Polacy (ethnos najbardziej reprezentatywny dla Słowian, w sensie genetycznym) władają bardzo starym językiem, którego warstwa pojęć, znaczeń, "zawartości sensualnej," składni, odkłada się dość poprawnie i harmonijnie na starym języku Awesty (Ariów irańskich), który również jest formą satemową j. indoeuropejskiego - to za najważniejszymi słowami muszą być archetypy, istotne obrazy i dźwięki - ciągi doświadczeń, które kształtowały się poprzez tysiąclecia. I właśnie w warstwie sensualnej języka trzeba szukać tego "pierwszego wrażenia," "pierwszego błysku świadomości," czyli słowiańskiego, a zarazem polskiego, arche - obrazu "Króla Ducha."

Najstarszą metodą kontynuowania tradycji i kultury, przypisanych do określonego ethnosu, jest przekaz żywego słowa, z ust do ust - ponoć trwalszy od tradycji spisanej. Tak np. zachował się np. Epos o Gilgameszu na południowych stokach Kaukazu, czy Kalevala w fińskiej Karelii. Tymczasem ciąg prastarej tradycji Słowian i Polaków przerwano, wprowadzając chrześcijaństwo - eksterminując elity kapłanów i bardów. Oczywiście, tym sposobem przerwano jedynie główny przekaz tradycji, ponieważ w tzw. kulturze ludowej występuje pełne "odwzorowanie" archetypicznego motywu Słowian. Ale patrząc na tę problematykę jeszcze z innej strony, wypada stwierdzić, że polska ludowa religijność jest niezwykle oryginalnym i specyficznym połączeniem tradycji słowiańskiej i chrześcijańskiej. Dlatego także ideę "Króla Ducha" można przedstawić w formie tradycji i kultury chrześcijańskiej, obecnej w Polsce od przeszło tysiąca lat.

Prawdopodobną religią Słowian, obecnych na terenach Polski (obecność - było to zjawisko płynne i zmienne, cofanie się i powroty, efekty dość zmiennych warunków naturalnych, stabilizowania się strefy klimatycznej), była jakaś forma zaratustrianizmu, kultu świętego ognia. Zresztą najważniejsze słowa j. polskiego, sensualny matrix, odnoszą się do obserwacji ognia. Słowianie również stosowali pochówek całopalny, wręcz obsesyjny odruch, by nie skalać ziemi. Żywioł ognia i wszelkie pochodne zjawiska, powiedzmy, natury ognistej, były dla Słowian, polskiego ethnosu, podstawą ekspresji. Ta mentalność trwa dalej, zepchnięta do sfery podświadomości zbiorowej. Jest zarazem formą ukrytej postaci "Króla Ducha," ognistą materią, osnową, punktem wyjścia do legendarnej i autentycznej opowieści - jako wielki krąg inspiracji poetyckiej, ale przede wszystkim jako sedno samoświadomości narodowej.

Chcę byśmy się dobrze zrozumieli - rzecz nie w tym, by odwoływać się do prastarych słowiańskich bożyszcz, ponieważ procesu chrystianizacji nie da się odwrócić. Rzecz w tym, by odnaleźć właściwy archetyp, który wzmocni świadomość zbiorową Polaków - w tej epoce, gdy stoimy nad krawędzią przepaści. Polacy powinni wiedzieć kim są dla Europy i świata.  

 

27 sierpnia 2012

Sprawa polska a gabinet luster

Albo idziemy w przepaść, albo natychmiast budzimy się z koszmarnego snu. Tym snem są - cała przestrzeń życia "na niby" i przysłowiowa wręcz niechęć do brania na serio egzystencji, własnej lub innych ludzi. Oto postawa przygodnej osoby, która jednocześnie jest i nie istnieje. Pojawia się, gdy dają i znika, gdy chcą brać. Przepcha się po ordery, naprawi kilofem kran, a kiedy wejdą, ucieknie jako niezrealizowany powstaniec gdzieś, na latającym tapczanie gdziekolwiek. Niepoliczona wręcz rzesza chochołów, pośród których egzystują Polacy. Ludzi, którym dano prawo wyborcze, by na innych przenosić konsekwencje własnej głupoty. Jakby nowy gatunek istot, które Sowiety od 1944 r. spuściły na Polskę, jak psa z łańcucha. Lecz pomimo "medialnych" sukcesów kartę kredytową trzeba będzie rozliczyć, spłacić kolosalne długi. Nawet te wobec przeszłych pokoleń Narodu Polskiego, zobowiązania natury etycznej. Nic nie ginie w przyrodzie.

Czy domyślacie się, dokąd prowadzi głęboka refleksja nad sobą samym i przynależnością do określonego narodu? Tak, tych dwóch spraw nie da się rozdzielić - refleksji nad sobą samym i przynależnością do określonej nacji. Nie ma przypadku w tym względzie - gdy jesteś Polakiem; gdy rozwijasz się jako człowiek w ramach Narodu Polskiego; nie są to sprawy przygodne, czy dowolne. Nie chcesz wierzyć? Zastosuj więc proste funkcje logiki, bo inaczej pozostaniesz igraszką w rękach ludzi innych nacji, nawet we własnym domu - jak dzieje się obecnie w Polsce.

Najpierw wypada osiągnąć ten podstawowy próg refleksji, jakby początek drogi ku wolności osobistej, wolności indywidualnej - a także wolności Narodu Polskiego. Indywidualna wolność nie przeciwstawia się wolności zbiorowej. Te sprawy łączą się w procesie psychologicznej integracji (na razie przyszło nam trwać w "rozsypce," w społeczeństwie zatomizowanym, w kręgu dezintegracji świadomości zbiorowej). Integracja ludzi dokonuje się poprzez docieranie do uniwersalnej idei. Znacznie lepiej wyrazić tę procedurę, że właśnie uniwersalna idea integruje ludzi, łączy ich postawy, harmonizuje z ich wewnętrznym przekonaniem. Taka idea "szuka" wyrazicieli i reprezentantów. Nie sądzicie chyba, iż Żołnierze Wyklęci walczyli i ginęli, bo tak umówili się między sobą, ot, dla kaprysu? Musiała więc ich łączyć jakaś uniwersalna idea płynąca z góry - powiedzmy, coś znacznie większego ponad tzw. przygodne życie w stylu "a jakoś to będzie;" ponad grillowanie u Ryśka, który ma układy; czy ponad kupowanie kina domowego na kredyt, itp.

Zniekształcenie jasnego obrazu dnia, ukrycie sedna codzienności i logiki rozgrywających się spraw w Polsce i na świecie, tworzą przeszkody na drodze poznania tej uniwersalnej idei, wyrazu polskiej racji. Idea porządkuje i wyjaśnia aktualne wydarzenia, odnosi się do praktyki, a zarazem informuje o głębszym sensie. Nie pomylcie idei Rzeczpospolitej z mesjanizmem, który z zasady reprezentuje negatywną myśl - wizję losu cierpiętniczej Polski. Nie ma w nim miejsca na pozytywny program działania, tylko na historiozoficzne fatum. Oczywiście, można w taki sposób opisywać dzieje jakiegokolwiek narodu, tylko dokąd poprowadzi demon nieszczęścia? Polacy, Rzeczpospolita, nie są genetycznie lub mesjanistycznie skazani na zagładę - dlatego powinni twardo trzymać się polskiej racji, Majestatu Króla Ducha, którego poetycko opisał Juliusz Słowacki. Ten poemat ("Król Duch" Juliusza Słowackiego) wyraża symbolicznie rozmiar potęgi i metafizyczną podstawę Narodu Polskiego. 

Wymieniłem tu raptem kilka przyczyny, które blokują wewnętrzne procesy świadomości zbiorowej, świadomości wolnego narodu. Poczucie braku przyszłości, możliwości indywidualnego rozwoju, w ogóle sensu egzystencji, są efektami nihilizmu, bo przecież wydarzenia w Polsce wynikają z jakiegoś "racjonalnego" programu i konsekwentnej presji. A jeśli nie, pojawia się pytanie - czy należy powierzać los konkretnej nacji przedstawicielom politycznego surrealizmu? Scenografię regresu, który widzimy na zewnątrz, uzupełniają pozy teatralne i atrapy dawnych symboli Rzeczpospolitej, symboli, które w obecnej konstelacji społecznej i politycznej nie mają znaczenia. Po prostu nie pasują do socjotechnicznej narracji.      

      

25 sierpnia 2012

Polska, A.D. 2012 - kość niezgody

Naród Polski, reasumując pięć poprzednich artykułów, ma dwie podstawy egzystencji - racjonalną, genetyczny ethnos i nieracjonalną, symbol "Króla Ducha," przedstawiony w poemacie Juliusza Słowackiego.

Genetyczny ethnos Słowian, a jednocześnie Polaków, informuje o procesie "długiego trwania" na terenach od Łaby, Odry, Wisły i poza Bug w ciągu 8-6 tys. lat przy założeniu migracji z Bałkanów (ok. 12 tys lat) - a także stałej obecności nad Dunajem i na terenie Karpat, 8 tys. lat. Była to obecność dynamiczna, jeśli można tak powiedzieć, migracje i powrót, jeszcze raz migracje i powrót, itd. Przyczyną progresu i regresu osadnictwa Słowian, czyli polskiego etnosu, były trudne warunki naturalne epoki polodowcowej - jeszcze nie ustabilizowanej strefy klimatycznej (na terenach Pomorza Zachodniego to zjawisko trwało do okresu późnego średniowiecza). Chcę zaznaczyć, że na razie pozostawiam poza głównym wątkiem refleksji sprawę migracji na tereny Karpat i obszar, powiedzmy, współczesnej Polski słowiańskiego ethnosu ze wschodu - to sprawa dość skomplikowana.

Czy ścisłe badania nad polskim ethnosem w dociekaniach o genezie Słowian mają jakiś związek ze świadomością zbiorową Polaków, tu i teraz? Tak, ponieważ jasno i prosto stwierdzają o archaiczności i ciągłości kulturowej Narodu Polskiego. Jedna tylko przestroga - nie traktujcie pojęcia "naród" w myśl koncepcji rasistowskich lub koncepcji politycznych np. Otto von Bismarcka - jesteśmy bowiem na terenie współczesnych badań genetycznych. Na tle innych narodów ethnos Polaków w pewnym sensie wzbudził zdumienie wśród genetyków (specjalistów od etnogenezy i pochodzenia człowieka), ponieważ reprezentuje zwartą i czytelną strukturę - która nie mutuje się od m.w. 10-8 tys. lat, albo wchodzący w relacje intymne jego przedstawiciele, zachowali specyficzny element haplogrupy słowiańskiej, tzw. polskiej.

Wydawałoby się, że opisujemy tu wyłącznie polski ethnos jako strukturę biologiczną (segment genetycznych elementów składowych), a tymczasem, jeszcze nie zwróciliście na to uwagi, iż niniejsze rozważania ściśle łączą się z badaniami nad początkami, rozwojem i specyfiką określonego języka. Wspomniany powyżej proces "długiego trwania" (8-6 tys. lat), który dotyczy terenów od Łaby, Odry, Wisły i poza Bug informuje również o "długim trwaniu" j. polskiego. Dopiero teraz powinniście zrozumieć najważniejsze znaczenie najnowszych osiągnięć genetyki (2009-2012). Oczywiście, j. polski, jak każdy zresztą język, podlegał wpływom i zmianom - ale w ostatecznym rozrachunku zachował prastary stop językowy, matrix indoeuropejskiego archetypu - właśnie w tej reprezentywnej i czystej formie.

Nieszczęściem dla zapisu j. polskiego, systemu ortografii, była praca XVI-XVII wiecznych drukarzy niemieckich, którzy w ogóle nie rozumieli archaicznej fonetyki słowiańskiej, a stosowali schemat zapisu j. niemieckiego (znacznie młodszego tworu w porównaniu z j. polskim). Zatem uprościli i zniekształcili graficzny przekaz, nie oddali bogactwa dźwięcznych głosek. Przyjmuje się, że archaiczna mowa była "śpiewna" dzięki różnorodności akcentowania (greka klasyczna miała tylko 3 akcenty) i technikom modulacji. Kresowy j. polski jest jakby pozostałością po płynnej, śpiewnej, a zarazem wyszukanej, mowie dawnej Polski, żywego języka, który nadawał się do modlitwy, pieśni i poezji, czyli świadomego wyrazu obecności w świecie. Taki potencjał świadomej obecności, fenomenologiczny pretekst do opisu otaczającego świata (chciałoby się stwierdzić), tworzy poczucie indywidualnej wolności, otwartej jednak ku uczestnictwu we wspólnocie. Oczywiście, na równych prawach - a takiej mentalności nie zniósł (w dziejach Polski i innych krajów), i nie zniesie jakikolwiek agresor, zewnętrzny lub wewnętrzny.

Tu przejawia się istota sporu. Prawdopodobnie dlatego Polacy i Polska są permanentnie "kością niezgody," "szkłem w oku," "ością w gardle" różnej maści uzurpatorów Europy. Prawdopodobnie - jest to problemat archaicznego matrix. Powinniście więc poznać samego siebie, czyli wiedzieć więcej o własnej genezie, która świadczy o heroizmie, a jednocześnie determinuje zagrożenia.

Materiały uzupełniające:

Geneza języków indoeuropejskich

Etnogeneza Słowian 

Polacy, Słowianie, Europejczycy i inne ludy

Cz. Białczyński - Prasłowianie a praindoeuropejczycy 


23 sierpnia 2012

Polska reakcja na zniewolenie

W poprzednim artykule, "Majestat Rzeczpospolitej A.D. 2012 - ku przyszłości" opisałem dostateczne przyczyny, które pozwalają zrozumieć uniwersalną ideę; powiedzmy, "długiego trwania" Polski i Narodu Polskiego; ethnosu zbudowanego na doświadczeniach tysięcy lat. Peter Underhill, Uniwersytet Stanforda, Katedra Genetyki, uważa, że słowiański ethnos - jego bezpośrednią kontynuacją są Polacy, ściśle sprecyzowana haplogrupa - jest obecny na terenach Europy (Bałkany i tereny nad Dunajem) 12 tys. lat, a tereny od Łaby, Odry, Wisły, poza Bug 10-8 tys. lat. Potwierdzają to również inni genetycy z datacją 8-6 tys. lat, m. in. A. Klyosov, Uniwersytet Harvarda i Moskiewski, członek najważniejszych towarzystw naukowych świata, I. Rozhansky oraz P. Shvarev. Wspominam o genetycznych badaniach nad ethnosem Słowian i Polaków, ponieważ reprezentują jasne i ścisłe argumenty na rzecz historycznego procesu "długiego trwania," a także informują o wartości narodu (tu więcej na temat genetycznych badań).

W ciągu tego czasu, pokolenie po pokoleniu żyjących tu ludzi, zgromadziło taki zasób praktycznej wiedzy; metod i sposobów na przetrwanie; które głównie dotyczą trudnych warunków naturalnych wczesnych epok polodowcowych; że współczesne problemy Narodu Polskiego, patrząc z perspektywy "długiego trwania," da się racjonalnie rozwiązać. Recz konsekwencji i logicznego (wręcz cybernetycznego) planu działania.

Mówiąc trochę satyrycznie - obecnie Polacy nie są zagrożeni anomaliami klimatu epoki polodowcowej, a tragicznym w konsekwencjach sposobem rządzenia w Polsce. Wobec naturalnego kataklizmu nic nie można zrobić, ale wobec kataklizmu społecznego i narodowego wypada podjąć właściwe kroki, czyli wpływać na świadomość zbiorową i szukać sposobów wyjścia. Po prostu, jeśli nam, Polakom, nie odpowiada zafałszowana rzeczywistość, produkt "umowy społecznej" tzw. Okrągłego Stołu, to intensywnie pracujmy, działajmy, twórzmy podwaliny pod rzeczywistość, którą uznamy za normalny lub racjonalny status Rzeczpospolitej. To jest pierwszy asumpt do kształtowania koncepcji Polski tu i teraz. Powinniśmy dokonać indywidualnej refleksji o kształt dostępnej nam codzienności - np. co popieramy w szeroko rozumianej sprawie polskiej, a na co nie wyrażamy zgody. Mam na myśli sprawy, które dotyczą nas bezpośrednio i zależą od wolnej decyzji. Pole manewru mimo pozorów jest szerokie, ponieważ socjotechniczny chaos, którego celem jest prawdopodobna niwelacja Polski jako samodzielnego bytu politycznego, ma dwa bieguny.

Drugim biegunem programowego chaosu będzie przyspieszony proces samoświadomości indywidualnej i zbiorowej. Reakcja na zniewolenie. Wypada stwierdzić, że nie każdy z ludzi mówiących po polsku od urodzenia domyśla się, w jakich realiach przyszło mu żyć, nie rozpoznaje także logicznych skutków swoich decyzji. Wcale nie zależy to od wykształcenia określonej osoby. Mamy w takim przypadku do czynienia raczej z problematyką psychologii społecznej, niż efektami manipulacji socjotechniki. Automatyzm społeczny nie istnieje. W Polsce od zainstalowania się na dobre totalitaryzmu (od 1939 r. z krótkimi przerwami na oddech) trwa trening "psa a la eksperyment Pawłowa" - jak pies przysiądzie i będzie potulny, to otrzyma jedzenie, a nawet mieszkanie (za PRL musiał podpisać cyrograf posłuszeństwa i sam siebie pilnował; za post-PRL, zwanego szumnie III Rzeczpospolitą musi koniecznie przywiązać się do kredytu hipotecznego, jak burłak do łodzi).

Metody automatyzacji ludzi i społeczeństwa wyczerpują się, ponieważ szaleńczy eksperyment Pawłowa opisuje nikły fragment rzeczywistości. Dlatego, moim zdaniem, krąg kontynuatorów porozumienia tzw. Okrągłego Stołu (1989 r.) niepokoi sfera nierozpoznanej rzeczywistości, "nieoznaczonego świata," odradzającej się świadomości Narodu Polskiego. Nie twierdzę, że świadomi Polacy sięgną po idealne uporządkowanie spraw Rzeczypospolitej; ideał jest przesadą w drugą stronę, przeciwieństwem chaotycznej sytuacji; mesjanizm byłby również fatalnym rozwiązaniem. Właśnie, co zrobią Polacy, gdy system finansowy upadnie z dnia na dzień? Takie zagrożenie jest realne. Lepiej więc przyjąć metodę "ewolucyjnego upadku," który dokona się w dłuższym okresie, a odpowiedzialnością obarczyć nieustannie trenowanego psa.

Nagle sytuacja ulegnie przemianie - a wtedy podejmujcie przemyślane decyzje, które są zgodne z systemem wartości poprzednich pokoleń Polaków. Ich walka nie poszła na marne, to się właśnie okaże.





21 sierpnia 2012

Majestat Rzeczpospolitej A.D. 2012 - ku przyszłości

"Na dnie popiołu złocisty dyjament..." Cyprian Kamil Norwid

Polakom dano czas, by do końca, aż do bólu, zrozumieli podstawy swojej egzystencji, które również determinują codzienność, tzw. normalne życie, jak przeżyć cały miesiąc, by dotrwać do pierwszego następnego miesiąca. Presja zafałszowanej rzeczywistości polskiej graniczy prawie z absolutnym kłamstwem. I na kłamstwie tzw. Okrągłego Stołu (vide arturiański Okrągły Stół i wspólnota Szlachetnych) ulokowano funkcjonowanie państwa, społeczeństwa i narodu. Zafałszowane wybory z 4 czerwca 1989 r. ugruntowały nie po raz pierwszy w naszym kraju "życie na niby" - to jakby kontynuacja opisanej mentalności Polaków, sprowadzonych do statusu niewolnika, w książce, zbiorze esejów, Kazimierza Wyki pt. "Życie na niby."

U Kazimierza Wyki naganną postawą jest emanacja "sarmatyzmu" rzuconego w realia głównie okupacji hitlerowskiej i potem. Zaznaczam, dość surrealistycznie opisanego sarmatyzmu, ponieważ właśnie ta cecha Polaków, dumny i rubaszny (a miejscami "krotochwilny") sarmatyzm, pozwoliła przetrwać sowiecką okupację Polski. Jednak z uśmiechem kretyna, ale przetrwać. (Czy inne narody wytrzymałyby presję dwóch zbrodniczych okupacji jednocześnie? Śmiem wątpić.) Zatem Kazimierz Wyka dość koniunkturalnie pisał o mentalności polskiej, akcentując tylko cienie - blask sarmatyzmu wyrzucając poza nawias. Jednak książka "Życie na niby" (wyd. I, 1957) mimo wszystko charakteryzuje zasadniczy problem życia na niby - jako kondycji współczesnego Polaka. Np. w ramach tej problematyki mieści się przyzwolenie na fałsz, albo prawdę. Nakładanie się na siebie dwóch światów - fikcji i realności.

Piszę o egzystencji Polaków a mam na uwadze przede wszystkim Naród Polski - czyli sugeruję, by skierować analizę i refleksję ku podstawom metafizycznym Narodu - ku takim fundamentalnym warunkom, które w uniwersalnym sensie decydują o historycznym procesie "długiego trwania" polskości. Najpierw jednak powinniście zapytać samych siebie - czy to przypadek, że jesteście i jesteśmy Polakami? A potem powinniście uświadomić sobie, co jest archetypem naszej narodowej i etnicznej wspólnoty. Nie powtarzajcie automatycznie, iż j. polski, wspólnota językowa, są fundamentem naszej wspólnej świadomości, bo choćby sowieckie eksperymenty na j. polskim, na jego sferze sensualnego przekazu informacji, które prowadzono od lat 50-tych do 80-tych XX w., czy także dość charakterystyczny okres "poetyckiego" przekazu lat 70-tych XX w., przeczą bezpośrednim związkom domyślnej wspólnoty.

Mówimy różnymi językami w ramach j. polskiego - np. środowiska stalinowskie i post-stalinowskie, a my, Polacy. Najeźdźcy sowieccy, ich potomkowie, dzieci i wnuki sowieckiej administracji, mimo, że edukację odebrali już w Polsce - nie mają wyczucia polszczyzny, jej składni, sensu zawartego w informacji, nie mają dostępu do systemu znaczeń, które są poza językiem, a które są genetycznie zawarte w ethnosie. Rozumienie języka otoczenia jest racjonalną metodą budowania indywidualnej świadomości. Proces ten wpływa na rozwój psychiki; sfery mentalnej, emocjonalnej; tworzy podstawę do rozumienia innych. Jeśli programowo nie uznajemy reguł i zasad przynależności do określonej tradycji narodowej, do określonej wspólnoty językowej, to poddajemy w wątpliwość jakikolwiek porządek naturalny, archetyp kulturowy - które kształtowały się w perspektywie tysięcy lat. Wchodzimy więc w konflikt z rzeczywistością; z ludźmi, pośród których żyjemy; ze światem wartości, któremu honoruje specyficzna wspólnota językowa, splotu tradycji i kultury. Gdy dalej upieramy się przy tym, iż nasza negacja jest racjonalna i jedynie słuszna, chcemy więc niszczyć kraj, ludzi, tradycję, obyczaj, kulturę, język. Programowo. Jeśli nie daje się zniszczyć od razu - czynimy tak przez dziesięciolecia, stulecia. Chyba, że pojawia się siły, które przekreślą los osobowej hybrydy - psychopaty i nihilisty. Albo opuścimy znienawidzone miejsce i ludzi.

Teraz po Tragedii Smoleńskiej odradzają się w Polsce siły, o których nie śniło się klasykom marksizmu. Tej okoliczności nie przewidziały również kręgi sowieckich okultystów spod znaku mauzoleum tow. Lenina - zmumifikowanej formy czerwonego arcy Biesa (vide "Biesy" Fiodora Dostojewskiego - tam wyjaśnienie mojej emfazy). Ot, w rzeczy samej są to okoliczności jako przejaw klasycznej cybernetyki - prosta reguła akcji-reakcji, zatem proces uruchomiono. Jak wobec tragicznych wydarzeń powinni bronić się Polacy? Przecież ok. 40 milionowy naród nie wyemigruje nagle np. na Ziemię Ognistą. Dlatego współczesny Naród Polski szuka genezy, podstawy symbolicznej, archetypu - jako antidotum wobec nihilizmu, ludzi, którzy dość "frywolnie" traktują egzystencję innych ludzi w myśl koncepcji prawdy umownej.  

Odwoływanie się do Majestatu Króla Polskiego w prelekcjach Grzegorza Brauna (reżysera i publicysty), "nawet gdyby tym Królem nie został już w ogóle obdarzony Naród Polski w przyszłości... ale myślmy tak, jakbyśmy już teraz byli Jego poddanymi" (parafraza wypowiedzi Grzegorza Brauna) jest bezpośrednią i jasno wyłożoną sugestią jak skutecznie "odpracować" polskość w sferze symbolicznej Narodu. To także plan, projekt i program nawiązania do właściwej konstrukcji genezy polskiego ethnosu na przełomie wieków. Tej rzeczywistości nie da się zniszczyć; poddać w wątpliwość; przekreślić, lecz byłaby to tylko figura retoryczna "leżąca odłogiem" - wobec braku naszego poznania - ta rzeczywista idea tworzy zbiorową świadomość i poczucie obecności, że jesteśmy tu, a nie gdzie indziej. Podobnie jest z innymi nacjami. Struktura w tym wypadku przejawia ideę, która emanuje z góry - natomiast nie reprezentuje procesu ewolucji społecznej lub politycznej, od dołu ku górze. Np. jako rodzaj społeczeństwa otwartego, społeczeństwa globalnego, które ewoluują ku wyższym formom (a la Hegel).

Majestat Króla Polskiego w świecie idei reprezentuje metempsychiczną istotę "Króla Ducha" Juliusza Słowackiego - czyli jest to bliżej niesprecyzowany stan ducha świadomości zbiorowej Polaków, niesprecyzowany, ponieważ nie wszystkie elementy tej poetyckiej, symbolicznej, a zarazem metafizycznej konstrukcji dadzą się przenieść w rzeczywistość fizyczną. Procedura zafałszowania realnej kondycji społeczeństwa i narodu polega na zasłanianiu generalnej i porządkującej idei; polega na tworzeniu sytuacji zastępczych; oszukiwaniu Polaków, że nie ma żadnego wyboru oprócz decyzji uzurpatora lub uzurpatorów.

Mimo wszechogarniającego chaosu i presji ekonomicznej koniunktury - sytuacji sprokurowanych - Polacy zdobędą wolność i niepodległość. O tym decyduje jakość Majestatu Króla Polskiego, idei otwartej ku przyszłości.

Materiały uzupełniające:

Cyprian Kamil Norwid - W pamiętniku 


19 sierpnia 2012

Homo sovieticus - bękart Darwina

Znajdujemy się, kraj i nacja, na krawędzi przepaści - ekonomicznej, finansowej, społecznej, narodowej i religijnej. Doszło w Polsce do takiej trywializacji norm postępowania; oczywiście, był to proces stymulowany przez tzw. sfery polityczne; że teraz próby naprawy sytuacji lub statusu Polski, próby skuteczne w przewidywalnej perspektywie lat, są czystą fantazją. Bóg Najwyższy raczy wiedzieć, jakimi racjami kieruje się postsowiecki homo sovieticus w naszym kraju - chyba, że rzeczywiście chodzi o ulokowanie czegoś na kształt obozu koncentracyjnego, trochę przesadzam, na znacznym obszarze europejskim.

Polska w ramach sowieckiej wojny psychologicznej jest jedynie pretekstem, eksperymentem, sparingiem przed większą rozgrywką - zdobyciem Europy. Położeniem Europy na kolana homo sovieticus osiągnie stan ekspiacji, rozładuje podświadomy kompleks niższości i ukrywany lęk przed chińskim zagrożeniem (perspektywa 5-10 lat). Przypomina to układ polityczny świata opisany przez George Orwella w książce "1984." W zasadzie projekty "uporządkowania" przeludnienia współczesnego świata zmierzają w tą stronę. Jakie więc efekty powinny pojawić się w realizacji futurologicznych projektów? Np. 3-4 imperia, pełna kontrola nad dystrybucją złóż naturalnych, pełne opanowanie spontanicznej demografii, reglamentacja i ścisły nadzór wobec wolności opinii, wolności przepływu informacji, wolności osobistego wyboru, itd.

Na naszych oczach powstają dwa światy - świat realny i nierealny, a lepiej jeszcze powiedzieć, system ugruntowany i system "wyrzucony poza nawias." W Polsce ten proces w ciągu ostatnich 2 lat (od daty Tragedii Smoleńskiej) nabrał niebywałego rozpędu. Sam sposób podejścia międzynarodowej opinii publicznej i kreatorów trendów informacyjnych świadczy o niezrozumieniu sensu smoleńskich wydarzeń (10 kwietnia 2010 r.) i późniejszych metod wyjaśniania tej tragedii. Nie rozumie się i tym samym nie uznaje (nie przyjmuje do wiadomości) całej procedury stosowanej wobec Polski wojny propagandowej, psychologicznej - socjotechnicznego drastycznego testu. Przede wszystkim brak jednoznacznego sprzeciwu wobec wydarzeń w Czeczeni i tych spod Smoleńska jest wyraźnym sygnałem dla sprawców, że wybrali odpowiednią oraz skuteczną drogę. Tak, tego się od nich oczekuje - tyranii, niszczenia państw i kultur, masowej eksterminacji narodów, które nie pasują do globalnej układanki. Nie harmonizują ze światem fikcji - uznanym za współczesny realny świat (po miasteczkach i wioskach sowieckiej Rosji jeździło w latach 30-tych XX w. obwoźne kino, by wmawiać fikcję wydarzeń Rewolucji jako historyczną prawdę; obraz filmowy działał na podświadomość analfabetów).

W świecie realnym, w świecie uznanym za realny, są inne problemy, których szybkiego rozwiązania domagają się elity. Tu występują rzeczywiste potrzeby. Dyscyplinującą i porządkującą ideą nowego imperium Atlantydy będzie załogowy lot na Marsa. Patrząc przez pryzmat przyszłych osiągnięć i z perspektywy lotu na Marsa - jeden naród mniej lub więcej - czy nie wszystko jedno? Tak właśnie fikcja niszczy rzeczywistość. 


17 sierpnia 2012

Król Duch - Polska A.D. 2012

Ludzie w Polsce, oczywiście, również na świecie, podchodzą do poezji jako do rzeczy mało praktycznej, nieprzydatnej w życiu codziennym, arcy świątecznej mowy pięknoducha. Pan poeta, lecz głowa nie ta... nie tamta i nie inna - czyli poeci są absolutnie oderwani od prawdziwego życia, konkretnego i sprawdzalnego zmysłami. W Polsce żyje jeszcze dużo poetów - lub inaczej, pośród Polaków rozsianych po szerokim świecie jest wielu poetów, znanych i nieznanych. U innych nacji nie ma tak wielu ludzi zajmujących się wyższą formą słowa, tworzących w języku ojczystym poezję.

Prawdopodobnie ta sytuacja wynika z tego, że Polacy nie rozpętali strasznych wojen, nie mordowali innych ludzi, nie popadali w rozliczne odmiany rasizmu. Lecz nie dlatego, iż Polacy z natury są potulni - to w pewnym sensie modelowy naród a la warna kszatrija. Naród dumny i waleczny. Inną przyczyną odradzania się w Narodzie Polskim licznych poetów jest jakość i stare pochodzenie j. polskiego. Tu wypada wspomnieć o pracy polskiego orientalisty Ignacego Pietraszewskiego (1796-1869) tłumacza Awesty - o jego naukowym dociekaniu genezy j. polskiego, który jest bezpośrednim przedłużeniem mowy Ariów (Irańskich) w wokalizacji, składni i konstrukcji pojęć. Prace Pietraszewskiego nie były kontynuowane - ale także nikt naukowo nie poddał w wątpliwość jego tez. Jeśli są wątpliwości, gdy chodzi o stare pochodzenie j. polskiego lub znaczne podobieństwo do języka Ariów - proszę zadać sobie trud i przewertować kilka słowników etymologicznych, np. proszę sprawdzić słowo "księga." (Słowo "kniga" jest już przejawem zjawiska kreolizmu językowego.)

Prezentuję tu choćby dwie przyczyny, które moim zdaniem sprawiają, że wśród Polaków w każdej epoce pojawia się wielu ludzi tworzących poezję - powiedzmy, od XVI w. Od tego bowiem wieku w związku z wynalezieniem techniki druku ukazuje się polska poezja (np. Jana Kochanowskiego). Jeśli jednak traktuję tutaj o poezji, akcentuję pradawny nurt przekazu poetyckiego, czyli żywy przekaz świętej pieśni, ponieważ genezą poezji jest święta pieśń, szeroko rozumiana technika przekazu z pokolenia na pokolenie tradycji, wiedzy, mitu i idei "obecności pośród swoich" (konstrukcja praktycznej obecności w żywym świecie). Poezja, a szczególnie poetycka święta pieśń, są sednem historycznego procesu tzw. długiego trwania, który również reprezentuje długie trwanie kultury, ethnosu, na określonym terenie, w sensie geograficznym. Taka sytuacja dotyczy Polaków - sielskiej pieśni, fragmentu archaicznego przekazu, zniszczonej i zapomnianej tradycji (skrybowie średniowieczni nie chcieli jej spisywać, będąc cudzoziemcami, nie zając języka, nie mając dostępu do archaicznego prawdziwego przekazu, a do tego we własnym mniemaniu reprezentowali "wyższą kulturę").

Współcześnie żyjący ludzie w ogóle nie doceniają znaczenia przekazu poetyckiego - a jednocześnie dają się nabierać na prymitywne hasła, zwroty lub zdania reklamowe. W momencie plebiscytu wyborczego dość łatwo uwodzi ich bełkot polityków - wypowiedzi przygotowane przez specjalistów od psychologii społecznej, socjotechniki, technik przekazu medialnego. Poddając się na własne życzenie takim zabiegom, pozornie nowoczesnym i naukowym, popadają w zniewolenie. Co jest konsekwencją zniewolenia? Niewolnictwo lub eksterminacja, u podłoża których leży niszczenie tożsamości narodowej, religijnej, grupowej, rodzinnej, indywidualnej.

Naród Polski, świadomi swojej tradycji Polacy, są obecnie w olbrzymim zagrożeniu - stan na 17 sierpnia A.D. 2012. Pojawił się oto w polskim teatrum Patriarcha Cyryl I, by porozumieć się z Hierarchami Katolickiego Kościoła w Polsce o kształt przyszłości - "pełnej wybaczenia."

Dalej jest wyłącznie przepaść. Szukajcie więc postaci Króla Ducha - czyli lektura niedokończonego poematu Juliusza Słowackiego "Król Duch" jest obowiązkowa. 


16 sierpnia 2012

Co z Polską - A.D. 2012

Król Duch - Jadwiga Andegaweńska (1373-1399)
Zbliża się drastyczny przełom w sytuacji Polski. Decydują o tym przede wszystkim 2 zjawiska: brak jakichkolwiek reform ekonomicznych od ok. 22 lat i brak rozliczenia bezpośredniej okupacji sowieckiej Polski lat 1944-89. Są także inne bezpośrednie przyczyny - najważniejsza, brak racjonalnego i praworządnego wyjaśnienia Tragedii Smoleńskiej z 10 kwietnia 2010 r. Ludzie, którzy zacierają ślady i ukrywają rzeczywisty ciąg wydarzeń, podłoże Tragedii, nie rozumieją, że taki stan rzeczy likwiduje egzystencję Narodu Polskiego, teraz i w przyszłości. Dlatego niesamowity wysiłek oraz praca Niezależnych Blogerów (m.in. blogera ŁŁ) i p. Antoniego Macierewicza i Parlamentarnego Zespołu są bezcenną wartością dla Polski, dla świadomości i podświadomości zbiorowej Polaków. W takiej sytuacji, stojąc przed powagą faktów Tragedii Smoleńskiej, nie mają już znaczenia jakiekolwiek poglądy polityczne lub osobiste racje.

Najbardziej przekonują mnie analiza i prognozy Grzegorza Brauna, jeśli chodzi o Polskę, polską rację stanu i w ogóle polskość. Są to z reguły, jakby programowo, wypowiedzi kasandryczne, a niektórym słuchaczom prelekcji Grzegorza Brauna "kasandryczne" kojarzą się jako fantastyczne (w domyśle, czyli polska sytuacja nie jest aż tak zagmatwana i zła). Kto jednak pamięta trojańską Kasandrę, czytał Iliadę, ten wie, że Kasandra się nie myliła. Kto ma trochę oleju w głowie i umie przy tym dodawać i odejmować (wystarczy tylko to), ten sprawnie przeprowadzi bilans strat i zysków, zysków i strat, w swoim budżecie domowym np. od wdrożenia tzw. reformy Balcerowicza (1990 r.) do dzisiaj lub sprawnie przeanalizuje swoją obecną sytuację finansową. W związku z osobistym bilansem raczej zastanówmy się dlaczego permanentnie brakuje nam pieniędzy "na koniec miesiąca" (zjawisko, które trwa od 1990 r. czy od 1945 r.), a także gdzie wypływają nasze pieniądze. Gdzie znajduje się ta luka - ukrytych i przymusowych opłat na fatalny, fatalny dla nas Polaków, system ekonomiczny. Tu nawet, gdybyśmy chcieli opisać taki system ekonomiczny, nie chodzi o środki finansowe, o złotówki. Te złotówki oderwane od wartości naszej pracy nie mają znaczenia - są niczym.

Pseudo reformy po 1989 r. w swoim zakresie (szczególnie "dopracowanym" w latach dominacji politycznej PO, 2007-2012) przypominają system mechanistyczny a la pies Pawłowa. Prosty i brutalny. Nikt z tzw. normalnych ludzi, Polaków, nie przebije się ponad zaprojektowany system zachowań. Cokolwiek by uczynił przedsiębiorczy Polak, szybko dopadnie go represyjna administracja skarbowa. Znowu okaże się, że złotówka jest elementem gry społecznej, a nie ekonomicznej - w istocie gry socjotechnicznej. Przy tzw. Okrągłym Stole (1989 r.) świadomie uruchomiono tę grę. A przez ten zabieg socjotechniczny system komunistyczny PRL, system brutalnego przymusu, nie przekształcił się w europejski model liberalny (z honorowaniem zasad społecznych, obywatelskich, z dążeniem ku praworządności) - powiedzmy, w model europejskiego etatyzmu. Nic podobnego się nie wydarzyło. Zmieniły się tylko okoliczności, scenografia, pozy nadludzi - których zniewoleni Polacy muszą utrzymać. A jak nie? To na zmywak do Wielkiej Brytanii lub gdzie indziej (tam pojawi się Premier, a zaraz potem Polkę i Polaka podwójnie opodatkują). Jak nie? To brak życiowych perspektyw w kraju - głód, alkoholizm i do dołu.

Nieuchronnie zbliża się drastyczny przełom w sytuacji Polski A.D. 2012 i sprowokowani ludzie wyjdą na ulice. Już nie pomogą atrapy polityczne w utrzymaniu stymulowanego status quo. Pojawia się więc pytanie - czy można ot tak sobie, socjotechnicznym manewrem, przekreślić przeszło tysiącletnią historię chrześcijańskiej Polski, prawie 10 tysięczny ethnos słowiańskiej obecności na tych terenach (prawdopodobnie) i zniszczyć ok. 40 milionowy Naród? Jakie będą skutki gry znaczonymi kartami?

Materiały uzupełniające:

Wikipedia: Król Polski Jadwiga Andegaweńska

7 czerwca 2012

Ostatni bal

Jutro, tj. 8 czerwca 2012 r., rozpoczną się Mistrzostwa w Piłce Nożnej w Polsce. Impreza w intencji organizatorów ma prezentować nasz kraj jak z najlepszej strony, a przede wszystkim rządzący Polską establishment. Ludzi spod znaku "Koko spoko," itp. W założeniu, jak przypuszczam, organizatorów Mistrzostw powinny dotrzeć do światowej opinii umiejętności i skuteczność polskich europejczyków, którzy przez ok. 22 lata cywilizowali ten fragment Europy. Oczywiście, polskich europejczyków sowieckiej proweniencji.

Wielka feta i sukces. Niestety są środowiska ludzi, którzy zamiast świętować przygotowane igrzyska, pojawią się na ulicach, by protestować, by poniekąd przeczyć ogólnej euforii sukcesu, szczęścia, zwycięstwa... I do światowej opinii dotrze obraz nieucywilizowanych kreatur, istot z wiecznymi pretensjami, rozwydrzonych i religijnych osobników. W sumie obraz Polaków, którzy przecież nie nadają się do życia lub uczestnictwa w nowoczesnym świecie. Ponieważ nie rozumieją dlaczego to, rosyjscy kibice 12 czerwca 2012 r. chcą w Polsce obchodzić swoje "narodowe" święto spod znaku sierpa i młota. Nie rozumieją, że na czas igrzysk obowiązuje zawieszenie np. polskiej pamięci historycznej. Nie chcą docenić łaski wielkich i możnych, iż przed tragedią pozawala się im przez chwilę bawić. Nawet polscy kibice, zwani "kibolami," nie doceniają łaskawego organizatora i szykują polityczne hasła, awantury, zamieszki.

W najśmielszych snach lub najbardziej fantastycznych nie można było przewidzieć, że sceny z "Dramatów" Witkacego staną się rzeczywistością, a skowyt wariata i kretyna pt. "Koko spoko" sygnałem do uruchomienia spektaklu absurdu. Gdyby te sprawy wydarzyły się w Koziej Wólce, Dolnym Pacanowie, Wąchocku (nie obrażając rzeczywistych miejscowości), byłyby adekwatne rangą i poziomem przygotowań. Lecz to dotyczy całej Polski - w okresie tragicznego przełomu. Ostatni bal przed socjotechnicznym przekreśleniem pozytywnego rozwoju Polski. Ostatni bal, za który zapłacą "biali murzyni," czyli Polacy - jakby nieistotne dla kondycji ekonomicznej i społecznej Polski były: wartość długu publicznego oraz długu międzynarodowego. Brakowało tylko jeszcze tej "wesołej twórczości." 

Przed upadkiem w przepaść wydarzy się ostatni bal. Mistrzostwa w Piłce Nożnej w Polsce 2012 r. są także podsumowaniem ok. 22 lat politycznego eksperymentu, nazwanego transformacją. Nie sprawdziły się w tym okresie: żadna polityczna lub społeczna grupa, partia, stronnictwo, środowisko; kariery ludzi, których geneza leży w projekcie tzw. Okrągłego Stołu; czy też rezultaty późniejszych korekt parlamentarnych. Gdy miną igrzyska, prawda wyjdzie na jaw. Jaka?

A jednak musimy trwać z uporem przy jednej bramie. W zasadzie kondycja polskiej racji stanu zależy wyłącznie od naszych decyzji. Międzynarodowe korporacje lękają się i gubią wobec wolnej woli i konsekwencji ludzi reprezentujących świat wartości. Tu chodzi o proste sprawy - podstawą była i jest wiara, dziedzictwo poprzednich pokoleń Narodu Polskiego. Pamiętajcie, fundament twardy jak diament.


26 maja 2012

Droga ku odrodzeniu

Minął rok od ostatniego mojego wpisu. Przez ten czas bacznie obserwowałem sytuację w Polsce, która jest nadal poważna, a zarazem skomplikowana. W zasadzie dylemat "kto jest kim i dlaczego" rozjaśnił się tak, że aż poraża swoją wymową - mam tu na myśli tzw. czynniki rządowe. Natomiast skomplikowane są procesy odrodzenia się Polski. Rzeczywiście, coraz więcej ludzi rozumie i czuje, co naprawdę dzieje się z polskim społeczeństwem i narodem - jaką stosuje się tu socjotechnikę i dokąd zmierza ten nowy, a jednocześnie stary, eksperyment postsowieckiej kamaryli. Tak, dobrze się rozumiemy - eksperyment postsowieckiej kamaryli i wszystko jedno czy jej reprezentanci są obecni bezpośrednio w Polsce, czy prowadzą ten eksperyment np. z Moskwy. Nie ma to znaczenia, ponieważ oprócz wojny psychologicznej skierowanej wobec Polaków liczą się bieżące środki finansowe, które muszą nieustanie płynąć, by wzmacniać potęgę Sowietów Bis.

Dlatego tzw. proceder uwłaszczania się komunistycznej nomenklatury w Polsce, czyli brutalna grabież majątku narodowego i społecznego (permanentne ograniczanie warunków socjalnych od przeszło 20 lat), trzeba analizować w szerokim kontekście. Jest to ewidentny zamach na cywilizację europejską, kulturę chrześcijańską, rzymską i grecką. Najważniejszym elementem tej wręcz kolosalnej prowokacji (wojna psychologiczna polega przede wszystkim na prowokacji) są chaos i dość przygodny stosunek do prawa własności - prawa własności jednostki; prawa własności jako podstawy egzystencji człowieka i naturalnej, najstarszej grupy społecznej, czyli rodziny.

Właśnie przez ten rok odkryły się w Polsce w przyspieszonym tempie rozmaite procesy postsowieckiej socjotechniki. Szczególnie jasno wyraziły się w sprawie TV Trwam, gdzie poddano w wątpliwość wolę ok. 2 mln Polaków, obywateli i podatników - m. in. nie uznając mocy sprawczej ich pieniędzy, pobieranych podatków. Skąd tzw. państwo ma środki finansowe na tworzenie platformy informatycznego multipleksu? Ta sprawa jest kluczowa dla budzenia się świadomości narodowej i społecznej Polaków. Okazało się, że Polacy cenią wartości, przede wszystkim możliwość wolnego wyboru, i co jest jeszcze ważniejsze, staną w ich obronie. Wiosną 2012 r. przez Polskę przeszły demonstracje w obronie TV Trwam, które pozornie nie przyniosły oczekiwanego rezultatu. Są to tylko pozory, ponieważ te wydarzenia przekreśliły całe odium wojny psychologicznej, która się toczy wobec Polskiego Narodu w formie niebywale drastycznej i wyrafinowanej, powiedzmy, od wprowadzenia stanu wojennego w 1981 r.

Rosyjscy intelektualiści, np. Sergiusz Bułgakow, Nikołaj Bierdiajew, Piotr Struve, wobec wydarzeń rebelii bolszewickiej w 1917 r. dostrzegli, że Rosja nie ma tak silnego oparcia na fundamencie cywilizacji, jak Polska, dlatego, jak przewidywali, w konfrontacji z "nową epoką człowieka" przegra. Tym twardym fundamentem cywilizacji europejskiej jest chrześcijaństwo. Polacy głęboko i konsekwentnie wierzą - jak zobaczyliśmy na kanwie sprawy o TV Trwam w Polsce jest jeszcze dużo takich ludzi; młodych, w średnim wieku, starszych; z wiosek i miast Polskiej Korony.

Dzień Matki - naszej Matki Polski A. D. 2012 - otwiera bramę ku odrodzeniu. Tak, Ikona Matki Bożej Częstochowskiej jest także bramą, więc spójrzcie poprzez tę Ikonę. Jestem przy Tobie, pamiętam, czuwam... spróbujcie dostrzec poranek.