MYŚL O POLSCE – AMARANTBLUE – SUB SPECIE FUTURUM

DIALOGUE-------E-PRUS-------ESSAY-------PHILOSOPHE-------POEMS1-------POEMS2

YOU TRANSLATE

14 września 2012

Blaski i cienie polskiej insurekcji 2012 r.

Artur Grottger, Pożegnanie powstańca, 1866
Wiele lat temu, 80-te lata XX w., po wprowadzeniu stanu wojennego, prowadziłem zajęcia na temat świadomości narodowej Polaków w ramach Klubu Inteligencji Katolickiej. Tak jakoś stało się, że tego klubu nie rozwiązano i działał przy pewnej parafii prowincjonalnego miasta. Chyba przegapiono - tak, iż w gronie zainteresowanych opozycjonistów i ich rodzin spotykaliśmy się co tydzień. Głównym tematem zajęć była prawdziwa historia Polski - pomysł działacza KPN, by choć ludzie wiedzieli, dlaczego walczą, dlaczego narażają siebie i innych, a także co czytać z propozycji podziemnego kolportażu. Mięliśmy bowiem do dyspozycji mniej więcej pełną ofertę wydawniczą z terenu centralnej, wschodniej i południowej Polski. Książki i czasopisma kosztowały dużo, więc stąd brała się potrzeba cotygodniowych spotkań. A w związku z poznawaniem prawdziwej historii Polski zainicjowałem zajęcia o świadomości narodowej.

Trudna tematyka, chociaż, tam i wtedy w ramach wspomnianych zajęć, nie zajmowałem się "fenomenologią ducha" w stylu Georga W. F. Hegla, czy także rzeczywistą fenomenologią Edmunda Husserla i Maxa Schelera - np. w odniesieniu do świadomości zbiorowej. Na początku uczestnicy postawili dwie kwestie, dla nich najważniejsze, a które również przejawiały się w czasie dyskusji po zajęciach historycznych. Kim są Polacy? (Kto to jest Polak?) I dlaczego musimy, powinniśmy być i jesteśmy Polakami ? (Czy mogę być kimś innym, niż Polakiem?) Sami widzicie, pytania niemiłosiernie trudne - ponieważ są raczej natury poznawczej, niż politycznej. Jeśli więc człowiek znajdzie się w sytuacji zagrożenia egzystencji, nie ważne są względy polityczno-narodowe. Natomiast wagi nabierają względy poznawcze, w zasadzie kwestie elementarne. Oczywiście, filozofia egzystencjalna nie udziela odpowiedzi na te pytania Polaków, którym zagrażał, zagraża totalitaryzm sowiecki lub niemiecki. Filozofia egzystencjalne nie daje również sposobów refleksji nad sobą samym; gdy staniemy wobec zagrożenia z powodu przynależności do określonego narodu; pozostając jednocześnie autonomiczną osobą, która ma świadomość swojej tożsamości. Ten brak wynika z podstawowych założeń egzystencjalizmu - no, ale to już inna tematyka.

Ponieważ w czasie dyskusji o prawdziwej historii Polski (lata 80-te XX w.) coraz częściej pojawiały się pytania o sens polskości; w takiej formie, jak to wyraziłem powyżej; więc ksiądz prowadzący KIK (także opozycjonista, mistrz walk wschodnich) zwrócił się do mnie, do "easy ridera," artysty i intelektualisty, bym ten temat jakoś sensownie opracował. Przede wszystkim twórczo i w konwencji refleksji otwartej ku przyszłości. I tu pojawił się duży problem, bo rzecz można było "załatwić za jednym pociągnięciem" tzw. łzawym patriotyzmem, nacjonalizmem, bogoojczyźnianą mantrą, mesjanizmem - powiedzmy, czy ostatecznie polityczną dyscypliną sumień. Tak, tak, msze narodowe, paluchy w znaku "victorii," Bolo z twarzą Matki Bożej w klapie, w kościele drą gębę też inni "bohaterowie," itd., itd. Nie należałem do sekwencji organizacyjnej drużyny Bola, domniemanego Timura, ani przed wprowadzeniem stanu wojennego, ni po wprowadzeniu. Prawdopodobnie dlatego też rzadko gościłem w kazamatach, to taka odmiana sanatorium pod klepsydrą. 

Piszę o tych już "zaprzeszłych" sprawach, czyli w pewnym sensie powracam do wątku seminarium o świadomości narodowej Polaków, ponieważ mam wrażenie, że są aktualne. Niewiele zmieniło się w przestrzeni wewnętrznej naszej problematyki, a w zewnętrznym świecie, no cóż, każdy dostrzega permanentny regres i zjazd po równi pochyłej. Chyba, iż jest kretynem i nic nie widzi. Będę więc kontynuował wątek z dawnych lat (80-tych XX w.) i wylewał kubeł zimnej wody na głowę, by cucić przytępionych transformacją (1989-2012). Taki to mój performance. Jeszcze jedno, otóż u góry po lewo zamieściłem czarno-białą reprodukcję obrazu Artura Grottgera, Pożegnanie powstańca (1866), jako przykład uroczej nostalgii patriotycznej - a zarazem potwornej symboliki narodowej. Lecz o tym później.

Brak komentarzy: