Rzeczywiście jest coraz ciekawiej - efekty gry "Virtual numbers" docierają na przedproże Polski. Teraz będzie rozpadać się struktura finansowa Niemiec, a właściwie będą się urealniać dane niemieckiej ekonomii. Prawdopodobnie okaże się, że wiele z tych danych ma wyłącznie znaczenie wirtualne i nie pomogą "nowe subskrypcje" Euro, by wmówić szerokiej publiczności, że to są realne efekty gry rynkowej. W zasadzie gry rynkowej w szlachetnej Republice Niemiec nie ma, również nie występuje w Europie Zachodniej - chodzi tu o wolną grę rynkową. Tak, ale ostatecznie pieniądz nie może być tylko "dokumentem" pobożnych życzeń Unii Europejskiej, szeroko pojętego performance społecznego. Musi mieć fundament, zaczepienie "rynkowe."
I lew, albo puma, bezszelestnym truchtem zbliżają się do ofiary. O kogo chodzi i o co tu chodzi? Hamlet wiedział, ale był się zatracił. A Pani, Pan, domyślają się w czym rzecz? No właśnie. Gdy w realnym życiu wypada czasem grać w "Virtual numbers," to jeszcze nie oznacza, że jeśli wygraliśmy, to naprawdę wygraliśmy. Nieliczni z nas, grających w "Virtual numbers," mają uczynnych kolegów np. w Mennicy Państwowej, którzy mogą dodrukować i uzupełnić nasze zasoby - "urealnić" naszą wygraną. Jak sądzę niejaki "Prezio" ma... Gdyby więc, jak przypuszczam, nasz Tuz zadzwonił do wpomnianej mennicy, natychmiast ruszyłby dodruk.
Tymczasem przyznaję, że przesadziłem, ponieważ epoka pozytywistyczna w finansach dobiegła kresu. Już dodruki pieniędzy nie będą skuteczne, nawet psychologicznie. Sieciowa gra "Virtual numbers" wyemancypowała się ponad miarę. Zatem metody gry powzięte z systemu gier: np. pchełek i salonowca, nie będą skuteczne w "Virtual numbers." Do tej pory niby wszystko grało, ale wreszcie przestało grać. Za chwilę system finansowy w Polsce przejdzie test - tak, jak hartowanie stali, ogień, woda, jeszcze raz, ogień, woda...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz