W opowieściach mitologicznych, legendarnych i symbolicznych, bajkowych wspomniana konwencja, cofanie się od końca do początku, jest nawet w pewnym sensie twórcza. Np. pozwala ukazać ukryte sedno opowieści. To zagubione sedno. Właściwy klucz do zamka. I zdarza się, że oto cudownym sposobem drzwi otwierają się przed nami.
Lecz eseje o Orpheusie mają inny cel. Chcę bowiem mitologiczny wątek, jeden z ważniejszych w mitologii greckiej, wpleść w codzienność. Czyli też odnaleźć kontynuację mitu o Orpheusie i Eurydike we współczesności - nie tej podniosłej, ale zwykłej. Stąd właśnie płynie trudność napisania zakończenia do cyklu esejów, w rzeczy samej części 1.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz