MYŚL O POLSCE – AMARANTBLUE – SUB SPECIE FUTURUM

DIALOGUE-------E-PRUS-------ESSAY-------PHILOSOPHE-------POEMS1-------POEMS2

YOU TRANSLATE

24 marca 2019

Gay de Larigaudie - ku Jego pamięci

"Tak bardzo przyzwyczaiłem się do obecności Boga w sobie, że w głębi serca zawsze mam modlitwę, która dochodzi niemal do warg. Ta zaledwie świadoma modlitwa nie ustaje nawet w półśnie, któremu towarzyszy kołysanie pociągu czy pomruk okrętowej śruby, nawet w uniesieniu ciała czy duszy, nawet w gorączce miasta czy napięciu uwagi w czasie pochłaniającego zajęcia. Gdzieś w głębi mnie jest toń nieskończenie spokojna i czysta i nie mogą jej dotknąć ani cienie, ani wiry powierzchni".

Gay de Larigaudie

18 września 2012

Ukryty blask Polski 2012 r. - na drodze ku 11 listopada

Mamy rodzinę, obowiązki, pracę, zajęcia domowe. Niewiele czasu zostaje nam na zastanowienie się nad sobą. Dni pędzą na złamanie karku, a my tylko zauważamy - "O, już kończy się lato 2012 r. Oto zbliża się jesień. A zaraz przyjdzie 11 listopada. Potem Wigilia i następny rok." W tej zapobiegliwości zwykłego dnia mimo wszystko przejawia się jasna aura polskości. Inne kraje zatraciły ten blask, wprawdzie ukryty za dniem powszednim, ale tworzący hart ducha Polaków.

Inne nacje spauperyzowały się, sprowadzając egzystencję, swój zwykły dzień, wyłącznie do pogoni za zyskiem. Oczywiście, kraje, na które promieniowała polska mentalność - również reprezentują dystans do ujmowania świata wyłącznie w "kategoriach" finansowej wartości. Stwierdzając to, wyrażam raczej obiektywne obserwacje - niż punkt widzenia patriotyzmu polskiego. Zresztą pisząc na temat polskości, jakości kulturowej, przyjmuję postawę chłodnego analityka. Ale przy okazji niniejszej tematyki pamiętajmy, że powinniśmy traktować Polaków, polskość, Naród Polski, w kontekście innych nacji - współcześnie, a zarazem historycznie. To jest naprawdę ważne, jako również konwencja poznawcza. Ponieważ często polskość rozważa się w oderwaniu od kontekstu oraz poza ciągiem przyczynowo-skutkowym zjawisk i wydarzeń. Po co? By Polaków, polskość, Naród Polski, poddać w wątpliwość. Taka to strategia socjotechniki - by permanentnie odbierać hart ducha, poniżać, a potem eksterminować bezbronnych i bezwolnych.

Zatem na seminarium o świadomości narodowej Polaków, które prowadziłem w latach 80-tych XX w. na cotygodniowych spotkaniach historycznych Klubu Inteligencji Katolickiej w prowincjonalnym mieście, często pojawiało się pytanie - "Kim jest Polak?" I rzeczywiście ta kwestia determinowała ciągi analiz i refleksji o człowieku, o grupie ludzi i o narodzie, "zamieszanych" w upływ czasu (także w historię) oraz nakładające się na siebie wydarzenia lub zjawiska, procesy, w myśl konwencji "długiego trwania." Ta problematyka nurtowała i nurtuje tzw. zwykłych ludzi, którzy przecież nie egzystują obok historii, czy na marginesie historii jako przypadkowy element. Historia polityczna jest wobec tego jakże uproszczonym obrazem przeszłości. A to zniekształcenie dopełnia nieświadome posługiwanie się w rekonstrukcji przeszłości metodologią pozytywistyczną a la Leopold von Ranke, który miał absolutną pewność, że rekonstruuje historię "taką, jak była naprawdę." Do dzisiaj na uniwersytetach i instytutach wykłada się i uczy prawie wyłącznie historii politycznej - faktografii i kalendarium wydarzeń. Ten pseudo-naukowy trend dobrze komponuje się z surrealistycznym "racjonalizmem" marksizmu - nihilistycznej blagi i obsesji drugiej połowy XIX w. oraz XX w. Propagandy mechanistycznego schematu.

Co to ma do rzeczy? Jak odnosi się do kwestii - kim jest Polak? Stosując metody historii politycznej, a przede wszystkim tzw. "wielkie modele" praw historycznych, nie opiszemy np. jakości kulturowej, jaką reprezentuje tożsamość narodowa (wewnętrzne procesy rozwoju świadomości zbiorowej i indywidualnej). Nie rozwiążemy także zasadniczego dylematu, że poszczególny człowiek nie ma innego wyjścia oprócz relacji do "przynależności narodowej," by być człowiekiem. Z tej zasady płyną konsekwencje - biografie ludzi, które w dość ograniczony sposób przedstawia historia polityczna. Uproszczenie i ograniczenie opisu przeszłości, ponieważ historia jest tylko opisem, dynamicznym docieraniem do prawdy, niweluje sens następstwa epok. Gdy poszukujemy więc wiedzy i doświadczeń minionych pokoleń; np. kim był i jest Polak; powinniśmy poszerzyć zakres naszej percepcji. Czyli przekroczyć granicę faktografii i historii politycznej - na drodze ku pełnej historii o nas samych.

14 września 2012

Blaski i cienie polskiej insurekcji 2012 r.

Artur Grottger, Pożegnanie powstańca, 1866
Wiele lat temu, 80-te lata XX w., po wprowadzeniu stanu wojennego, prowadziłem zajęcia na temat świadomości narodowej Polaków w ramach Klubu Inteligencji Katolickiej. Tak jakoś stało się, że tego klubu nie rozwiązano i działał przy pewnej parafii prowincjonalnego miasta. Chyba przegapiono - tak, iż w gronie zainteresowanych opozycjonistów i ich rodzin spotykaliśmy się co tydzień. Głównym tematem zajęć była prawdziwa historia Polski - pomysł działacza KPN, by choć ludzie wiedzieli, dlaczego walczą, dlaczego narażają siebie i innych, a także co czytać z propozycji podziemnego kolportażu. Mięliśmy bowiem do dyspozycji mniej więcej pełną ofertę wydawniczą z terenu centralnej, wschodniej i południowej Polski. Książki i czasopisma kosztowały dużo, więc stąd brała się potrzeba cotygodniowych spotkań. A w związku z poznawaniem prawdziwej historii Polski zainicjowałem zajęcia o świadomości narodowej.

Trudna tematyka, chociaż, tam i wtedy w ramach wspomnianych zajęć, nie zajmowałem się "fenomenologią ducha" w stylu Georga W. F. Hegla, czy także rzeczywistą fenomenologią Edmunda Husserla i Maxa Schelera - np. w odniesieniu do świadomości zbiorowej. Na początku uczestnicy postawili dwie kwestie, dla nich najważniejsze, a które również przejawiały się w czasie dyskusji po zajęciach historycznych. Kim są Polacy? (Kto to jest Polak?) I dlaczego musimy, powinniśmy być i jesteśmy Polakami ? (Czy mogę być kimś innym, niż Polakiem?) Sami widzicie, pytania niemiłosiernie trudne - ponieważ są raczej natury poznawczej, niż politycznej. Jeśli więc człowiek znajdzie się w sytuacji zagrożenia egzystencji, nie ważne są względy polityczno-narodowe. Natomiast wagi nabierają względy poznawcze, w zasadzie kwestie elementarne. Oczywiście, filozofia egzystencjalna nie udziela odpowiedzi na te pytania Polaków, którym zagrażał, zagraża totalitaryzm sowiecki lub niemiecki. Filozofia egzystencjalne nie daje również sposobów refleksji nad sobą samym; gdy staniemy wobec zagrożenia z powodu przynależności do określonego narodu; pozostając jednocześnie autonomiczną osobą, która ma świadomość swojej tożsamości. Ten brak wynika z podstawowych założeń egzystencjalizmu - no, ale to już inna tematyka.

Ponieważ w czasie dyskusji o prawdziwej historii Polski (lata 80-te XX w.) coraz częściej pojawiały się pytania o sens polskości; w takiej formie, jak to wyraziłem powyżej; więc ksiądz prowadzący KIK (także opozycjonista, mistrz walk wschodnich) zwrócił się do mnie, do "easy ridera," artysty i intelektualisty, bym ten temat jakoś sensownie opracował. Przede wszystkim twórczo i w konwencji refleksji otwartej ku przyszłości. I tu pojawił się duży problem, bo rzecz można było "załatwić za jednym pociągnięciem" tzw. łzawym patriotyzmem, nacjonalizmem, bogoojczyźnianą mantrą, mesjanizmem - powiedzmy, czy ostatecznie polityczną dyscypliną sumień. Tak, tak, msze narodowe, paluchy w znaku "victorii," Bolo z twarzą Matki Bożej w klapie, w kościele drą gębę też inni "bohaterowie," itd., itd. Nie należałem do sekwencji organizacyjnej drużyny Bola, domniemanego Timura, ani przed wprowadzeniem stanu wojennego, ni po wprowadzeniu. Prawdopodobnie dlatego też rzadko gościłem w kazamatach, to taka odmiana sanatorium pod klepsydrą. 

Piszę o tych już "zaprzeszłych" sprawach, czyli w pewnym sensie powracam do wątku seminarium o świadomości narodowej Polaków, ponieważ mam wrażenie, że są aktualne. Niewiele zmieniło się w przestrzeni wewnętrznej naszej problematyki, a w zewnętrznym świecie, no cóż, każdy dostrzega permanentny regres i zjazd po równi pochyłej. Chyba, iż jest kretynem i nic nie widzi. Będę więc kontynuował wątek z dawnych lat (80-tych XX w.) i wylewał kubeł zimnej wody na głowę, by cucić przytępionych transformacją (1989-2012). Taki to mój performance. Jeszcze jedno, otóż u góry po lewo zamieściłem czarno-białą reprodukcję obrazu Artura Grottgera, Pożegnanie powstańca (1866), jako przykład uroczej nostalgii patriotycznej - a zarazem potwornej symboliki narodowej. Lecz o tym później.

11 września 2012

Płk. Ignacy Matuszewski - zapomniany majestat Rzeczpospolitej

Płk. Ignacy Matuszewski
Jak walczyć, by walczyć naprawdę? - oto paląca i aktualna kwestia, którą wyraził płk. Ignacy Matuszewski w latach 40-tych XX w., gdy Naród Polski stanął nad przepaścią. Jeszcze nie rozpoczęła się na dobre sowiecka eksterminacja Polaków, której ogromu nie znamy do dzisiaj. I ciągle gubimy się w domysłach, czy rzeczywiście podjęto decyzję, by zniszczyć naród w Europie Środkowej. A sojusznicy Polski wybrali postawę obserwatora, jak antyczny rzymski patrycjat i plebs na Colosseum, gdy zarzynano chrześcijan. 

Jak walczyć, by walczyć naprawdę? I kwestia ta ściśle odnosi się do współczesnego stanu sprawy polskiej. Problemu, jak rozwiązać sekwencję permanentnego zagrożenia, niszczenia biologicznego fundamentu narodu i ethnosu. Płk. Ignacy Matuszewski dobitnie akcentował ten problem w swojej publicystyce, zwłaszcza na emigracji w USA (1941-45). To był wyjątkowy człowiek - arcy sprawny i logiczny. Świadczą o tym jego dokonania dla wolności i niepodległości Polski, a także refleksja i prognozy, wciąż aktualne. Niewielu Polaków pamięta o nim, nawet nie wie, że ktoś taki był - wymowny przejaw stanu świadomości. Efekt propagandy sowieckiej, probierz zniewolenia, a także test nad autentycznością projektu tzw. III Rzeczpospolitej.

Istotą naszej sytuacji politycznej i kulturowej, zgodnie z myślą płk. I. Matuszewskiego, jest zagrożenie ze strony Rosji sowieckiej, postsowieckiej - nie ma różnicy. Rosji postsowieckiej chodzi o podbicie Europy wszelkimi dostępnymi sposobami, a Polska, przede wszystkim jako formacja kulturowa, przekreśla te plany. Polska nawet w sensie politycznym nie tworzy takich problemów dla imperium postsowieckiego, jak w sensie mentalnym (kulturowym). Taktycy postsowieckiej Rosji (ale i wcześniej także) w żaden sposób nie mogą zrozumieć idei "bycia Polakiem," heroizmu bycia Polakiem. Raz mają wrażenie, że polskość to ewidentne szaleństwo, czyli brak zdrowego rozsądku; a innym razem, iż sami stoją na niższym poziomie "ewolucyjnego rozwoju" - wobec nadmiaru ideałów w tej pogardzanej polskości. Na gwałt analizują więc postawy, dokonania, dzieje Polski i nie mogą wyciągnąć racjonalnych wniosków. "Odrywają muszce skrzydełka" - wciąż brakuje rezultatów; itd. Nie mogą znaleźć płaszczyzny porozumienia, twardego gruntu. Upraszczam procedurę analizy i wnioskowania, by ukazać przewodnią myśl.

Sowiecka lub postsowiecka Rosja nie potrafi pojąć metafizycznej struktury Polski, a zarazem przewidzieć historiozoficznych konsekwencji, powiedzmy, dynamiki tej struktury. Czyli, jak rozwinie się sprawa polska. Wyczucie analityków podpowiada, że w każdej wyobrażalnej konstelacji wolna i niepodległa Polska, jako fakt, przekreśla plany Rosji zdobycia Europy. Choćby przez sam fakt istnienia - jakby fenomen ethnosu lub efekt procesu "długiego trwania." Ale również poszerza zakres wolności na inne narody i kraje Europy Środkowej. I dlatego Rosja postsowiecka raczej dąży do zniewolenia Polaków. Nasilenia wojny psychologicznej, by podciąć korzenie tradycji. Powtarzam - Rosja postsowiecka, a nie Rosjanie, którzy muszą egzystować w ramach totalitarnego państwa od 1917 r. Rosja bowiem nie rozliczyła w pełni swojej przeszłości, ponieważ taki proces doprowadziłby do upadku imperium. 

Jak więc walczyć - najpierw trzeba poznać myśl rzeczywiście wybitnych Polaków, których słowa reprezentują doświadczenie, zatem przeszły próbę ognia. Tak gromadzona wiedza da wreszcie odpowiedź na pytanie, co czynić dla Polski. Nadchodzi epoka podejmowania racjonalnych decyzji.

Płk. Ignacy Matuszewski odszedł zbyt wcześnie (1891-1946), porażony śmiercią jedynej córki, Ewy, w Powstaniu Warszawskim. Kontynuujmy jego intelektualny testament. Walczyć, to w szerszym sensie znaczy działać, logicznie działać.

"Największym umiłowaniem jego życia - po śmierci Matuszewskiego wspominał Bogdan Podoski - była jedyna córka Ewa. Ofiarował jej kiedyś to, co cenił najwięcej - krzyże Virtuti Militari, pradziadowski i własny. Młoda dziewczyna zginęła w powstaniu warszawskim. Padła na posterunku jako sanitariuszka, opatrując rannych żołnierzy Armii Krajowej. Zagarnięta przez Niemców, których się nie ulękła, do końca wypełniając obowiązek, została przez nich rozstrzelana za "zbrodnię" okazania pomocy "ludziom wyjętym spod prawa." (Ewa Matuszewska, sanitariuszka w pułku "Baszta" została rozstrzelana w dniu 26 września 1944 r. w al. Niepodległości 117/119 w Warszawie.)"- Wikipedia, Ignacy Matuszewski

Materiały uzupełniające:

Sławomir Cenckiewicz, Płk. Ignacy Matuszewski, 1891-1946

Robert Kaczmarek, wywiad, w/z z filmem pt. New Poland

10 września 2012

Polska wrzesień 2012 r. - gdy rozum śpi

El sueño de la razón produce monstruos
"Gdy rozum śpi, budzą się demony" - oto tytuł grafiki Francisco Goya z cyklu "Los Caprichos" (1797-99). Kiedy więc zasnął polski rozum? Lub inaczej - wobec jakich problemów zasypia polski rozum i dlaczego? Pierwsza kwestia dotyczy historiozofii. A druga odnosi się do bieżących spraw Polski 2012 r.

Polską świadomość zbiorową determinuje kompleks niższości, który jest efektem propagandy post-PRL - stałym elementem socjotechnicznej gry. Dopiero technologia TV satelitarnej (lata 80-te XX w.), a szczególnie technologia internetu (przełom XX/XXI ww.) poddały w wątpliwość monopol totalitarnych publikatorów, oczywiście, tylko dla tych Polaków, którzy twórczo uczestniczą w obiegu informacji. Czyli większości, kłaniają się wtórny analfabetyzm lub nieobecność w istotnym obiegu informacji, który przecież decyduje o jakości życia, a w pewnym sensie o poczuciu godności. Tzw. państwo polskie nic w tym względzie nie robi - prawdopodobnie ma interes, by hołubić niewolniczą podległość obywateli. Kreować ignorancję ludzi, którzy nie znają swoich możliwości, praw, czy nawet nie rozumieją sensu bycia wolnym. Duża część polskiego społeczeństwa nadal chwali "porządek" stanu wojennego (44% - CBOS, grudzień 2011 r.).

Stan świadomości społecznej i narodowej Polaków wzbudza grozę. Zastanawiam się, jaki element psychologiczny byłby skuteczny, by uporządkować tę świadomość. Dlatego w poprzednich artykułach analizowałem symbol Króla Ducha, ideę Juliusza Słowackiego. I rzeczywiście, moją intencją było pisanie ku pokrzepieniu serc. Ale romantyczna idea Słowackiego zawiera w sobie również elementy racjonalnego poznania. Myślę o genialnej intuicji poety, twórcy poematu "Król Duch," która sięga sfery uniwersalnej, sfery poznawczej, by wyrazić sens Narodu Polskiego. Chciałoby się powiedzieć, metafizyczne znaczenie Polski, mimo eksterminacji, beznadziejnej walki, zdrady sojuszników, geopolitycznych uwarunkowań, tragedii osobistej wielu Polaków, poprzez epoki. Chodzi więc o ideę, która jednoczy, a zarazem tworzy świadomość. Tłumaczy dlaczego i podpowiada, co robić dalej w polskiej sprawie.

Właściwie, nie ma jednego sposobu, by raz na zawsze ugruntować stabilny poziom świadomości społecznej i narodowej. Takim odpowiednim sposobem byłaby odpowiedź na pytanie - jaka jest polska racja stanu? I tę odpowiedź powinniśmy stosować w indywidualnej praktyce. Nie chodzi tu o patos i powagę, powiedzmy, bycia "domorosłym" mężem stanu. Nic podobnego. Praktyczną stroną tej dynamicznej odpowiedzi powinna być przytomność umysłu, jakich granic nie wolno przekroczyć, by nie niszczyć Polski. Tak, Polska jest wspólnym dobrem, a jednocześnie dobrem indywidualnym, które kształtuje codzienność. Taka świadomość, pamiętanie kim jesteśmy i gdzie znajdujemy się, są otwarte ku przyszłości. Czyli bierzemy pełną odpowiedzialność za egzystencję przyszłych pokoleń Polaków. A jeśli nie podoba się nam taka postawa, to dajmy się wciągnąć w przepaść; wciąć w pień; ot tak, na zatracenie.

We współczesnej Polsce mamy do czynienia z ewidentnym brakiem zdrowego rozsądku, brakiem instynktu samozachowawczego, błędną oceną indywidualnych możliwości, emanacją ukrytego kompleksu niższości. Polakom wmawia się przygodność ich egzystencji na każdym kroku - a system finansowy czyni ich pariasami Europy. Egzystencja na wspak. Przewroty komunistyczne, stan wojenny, transformacja, kryzys światowy - a wszystko po to, by ograniczyć siłę nabywczą; poddać w wątpliwość wartość pracy; udowodnić, kto tu rządzi, itp. Pasmo absurdu i totalnego zniewolenia.   

Kondycja "jakoś to będzie," w domyśle, jakoś da się przetrwać błędy systemu, jest przejawem koszmarnego snu. Nadrealistycznej psychozy. Stawianiem siebie samego w pozycji kretyna. Ba, karta kredytowa, samochód, apartament, urlop nad brzegami Morza Czerwonego, itp. - iluzja sukcesu na krótko przed finansową zagładą. 1 stycznia 2013 r. zbliża się "miarowym krokiem." Wtedy rząd premiera Donalda Tuska wprowadzi takie obciążenie podatkowe, którego nikt nie uniesie; system finansowy nie jest przygotowany - jeśli do tego czasu utrzyma władzę. Czyli szykuje się Okrągły Stół II - drugie wejście Transformatora. Gdy rozum śpi, budzą się demony.

7 września 2012

Polski wrzesień 2012 r. - między finansowym młotem a mesjanizmem

Mija burzliwy tydzień, 3-9 września 2012 r, który wypełniły polityczne rozważania o sytuacji finansowej Polski. 3 września 2012 r. prezes PiS, p. Jarosław Kaczyński, zaprezentował plan rozwoju społecznego i finansowego państwa ku przyszłości, mniej więcej w perspektywie 10 lat. Potem pp. premier Donald Tusk i minister finansów Jacek Rostowski (Jan Antony Vincent Rostowski) ocenili krytycznie plan PiS. Natomiast w środę, 5 września, minister Rostowski, przedstawił konsekwencje finansowe, które zawiera plan PiS, gdyby chciano go zrealizować - czyli finansowy absurd i bankructwo. Później pp. premier Tusk, minister Rostowski i inni ministrowie przystąpili do konstrukcji budżetu państwa, jako planu finansowego na 2013 r., uwzględniając aktualne informacje statystyczne, inne od przewidywanych. Te prace i korektę danych skrytykował PiS i szerokie kręgi niezależnych publicystów - szczególnie w czwartek, 6 września 2012 r. Najważniejszym wątkiem totalnej krytyki planu budżetu państwa na 2013 r. była sugestia, że rząd premiera Tuska musi odejść, czyli opuścić zajmowane funkcje. Oczywiście, w tle politycznej rozgrywki tliły się jeszcze wydarzenia: afera Amber Gold; śmierć gen. Sławomira Petelickiego, twórcy GROM; katastrofa budowlana w Warszawie, metro Powiśle; urzędowe pojednanie Kościoła Katolickiego i Cerkwi Rosyjskiej; a także inne, nierozwiązane sprawy - np. Tragedia Smoleńska.

Pod koniec tygodnia i na początku następnego, 10-16 września 2012 r., pojawią się jeszcze - 10 września (11 września dla Polski), umieszczenie przez Rząd USA strony internetowej, która dotyczy archiwaliów Sprawy Katyńskiej; 9 września, przeczytanie listu Episkopatu Polski w czasie niedzielnej Św. Mszy, który będzie namawiał Polaków do pojednania z Cerkwią Rosyjską i Rosją Putina. Dodajmy jeszcze jedną informację. Pani Ewa Stankiewicz, reżyser i dziennikarka, sugeruje powołanie państwa podziemnego, czyli walkę z postsowieckim okupantem - to są w domyśle środowiska, które stoją za rządami PO (według relacji i w myśl wystąpień p. Stankiewicz).

Oto scenografia mentalna, informacyjny landszaft, które otaczają świadomość zbiorową Polaków we wrześniu 2012 r. Polaryzują się więc dwa stanowiska. Z jednej strony, powiększa się fiskalny przymus wobec obywateli Polski, jako efekt "kreatywnej" księgowości; a drugiej, jako antyteza, pojawia się fantastyczny plan (a la fantasy) 10 letniego rozwoju Polski; przy braku ściśle zdefiniowanej podstawy ekonomicznej, struktury dynamicznego zachowania ekonomicznego. Drugie stanowisko, jako przejaw insurekcji patriotycznej, inspiruje się mesjanizmem - czyli tworzy atmosferę absolutnego zagrożenia polskiej racji stanu. W myśl tej postawy, rządy PO są historycznym nieszczęściem dla Polskiego Narodu, a kto nie uzna lub nie zrozumie tej mesjanistycznej "idei," ten nie jest Polakiem, prawdopodobnie. Czy wspomniane stanowiska w pełni reprezentują rzeczywistość, polską codzienność, aspiracje i poglądy Polaków? Czy są rozwiązaniem aktualnych problemów i programem ku przyszłości?

Moim zdaniem ekspresja przedstawionych powyżej faktów i medialnych "wydarzeń" świadczą, że układ tzw. Okrągłego Stołu (1989 r.) dobiegł kresu. Środowiska polityczne, które wykreowały ten układ po prostu zgrały się do szczętu. Ponieważ ani młot finansowy (fiskalny zamordyzm), konsekwencja systemu ekonomicznego, przyjętego przy tzw. Okrągłym Stole; ni patriotyczna insurekcja (stymulowany mesjanizm), konsekwencja nierozliczonej przeszłości PRL, a przede wszystkim Tragedii Smoleńskiej; nie rozwiążą dylematów współczesnej Polski. Natura rzeczy, reguła codziennej egzystencji, wymagają normalizacji. Najpierw zatem nowoczesny system ekonomiczny, racjonalizacja gry finansowej i jasne, konsekwentne prawodawstwo.

Materiały uzupełniające:

Archiwum Rządu USA dotyczące Katynia