MYŚL O POLSCE – AMARANTBLUE – SUB SPECIE FUTURUM

DIALOGUE-------E-PRUS-------ESSAY-------PHILOSOPHE-------POEMS1-------POEMS2

YOU TRANSLATE

17 września 2007

Przesmyk - drodze ku przełęczy

LaoTsy, gdy opuszczał pewien kraj, powiedzmy, fragment swojego życia, sferę byłej ekspresji, na odchodnym u celników pozostawił pismo. Miał zatem wspinać się wysoko otoczony zewsząd niebotycznym masywem i w jakimś momencie przekroczyć przełęcz, nie znamy tej chwili. Dopiero zamierzał tak uczynić. I dopiero co przekazał długi list do tych, którzy zechcą go czytać, rozumieć i pamiętać, że tę przełęcz da się przejść.

Pojawia się więc przed naszymi oczyma, przed naszym umysłem, trudno precyzyjnie określić tę okoliczność - punkt, linia, brama, ścieżka... Pojawia się m.in możliwość opuszczenia schematu, nawyku uprawiania tej a nie innej codzienności, wmówionego nam lub też przez nas samych przyjętego z rozpędu sposobu spędzania życia (inna to rzecz, czy własne życie wypada spędzić?).

Prawie natychmiast, kiedy przybyłem do Lublina, pojawiły się Psalmy. A nawet już po moim wyjściu z pociągu czekały, tylko nie rozpoznałem ich obecności. To był, jak teraz z dystansu czuję, specyficzny zapach chleba (Lublin "od pradawna", czyli odkąd tam przyjeżdżam, ma zapach chleba, wszędzie...); powolne kroki ludzi, również specyficzne; spojrzenia kobiet. Czy to obecność wielu świątyń, wielu uniwersytetów, przedtem i teraz, po prostu nie wiem? Nie umiem, ale też nie chcę, dociekać pierwszej przyczyny.
Wiersze, które mnie tu sprowadziły, te właśnie podarowane przeszło 22 lata temu Joli (przed Jej igrzyskami), wspominają o Jerozolimie. W tych wersach, we frazie poetyckiej opowieści, jest wiatr. tchnienie, które przenoszą. Otwiera się więc przed nami brama, uruchamia inny wątek wydarzeń, gdzieś w głębinach błyszczy osnowa - mityczne runo, właściwa i rzeczywista osnowa. Wcześniej przed tymi wydarzeniami nie można było rozpoznać takiej obecności. Nie można było wymarzyć sobie, że jest osiągalna choćby chwila zbliżenia się, sekunda rozmysłu, błysk - wciąż trudno określić: błysk punktu, linii, bramy, ścieżki (?). Te wspomniane "rzeczy" nie są już tylko wstępem do przejścia przez przesmyk, do przekroczenia przełęczy; bo jednocześnie, będąc wstępem; zawierają w sobie sedno naszej sprawy. Także Twojej sprawy - chyba nie sądzisz, iż to się dzieje wyłącznie dla mnie.

Stoją dwa głazy. Stoją dwa słupy graniczne. To miejsce znajduje się wysoko. Idziesz niesiony tchnieniem wiatru. I słyszysz pieśń od samego początku twojej wyprawy. Pieśń czasem wzmaga się, a czasem cichnie. Głos śpiewający dobiega zewsząd, lecz "rozległość" dźwięku ma początek i koniec. Musisz więc dojść, musisz przejść przez przesmyk, przekroczyć przełęcz, musisz przedostać się na "drugą" stronę masywu.

Zamieniasz się w tę pieśń i wspinasz się jeszcze wyżej, oddech za oddechem, poza przełęcz...

Brak komentarzy: