MYŚL O POLSCE – AMARANTBLUE – SUB SPECIE FUTURUM

DIALOGUE-------E-PRUS-------ESSAY-------PHILOSOPHE-------POEMS1-------POEMS2

YOU TRANSLATE

12 kwietnia 2011

Bal u senatora A. D. 2011

Tak trwam na szańcu, wiele lat... Przedtem epoka szaleńca, stan wojenny, a potem, już prawie, 22 lata katakumb lub Patmos, miejsca zesłania. W jakimś mieście, gdzie organizowałem i prowadziłem podziemie solidarnościowe (1981-89), zmusiłem do napisania na transparentach, w 10-tą rocznicę powstania Solidarności, hasła "Przetrwaliśmy," a nie "Zwyciężyliśmy." I miałem rację, co wobec Tragedii 10 kwietnia 2010 r. jest marnym pocieszeniem. Później znowu musiałem działać na rzecz wolnego słowa, na rzecz niezależnej kultury - jak wcześniej w latach 70-tych. Przez prawie 62 dni na domu kultury umieściłem transparent "Powstanie jeszcze trwa..." ze znakiem Polski Walczącej naprzeciw trakcji kolejowej jednej z ważniejszych - to mnie podcięło i zniszczyło jako obywatela Polski - pouczał mnie pułkownik, ówczesny wojewoda. A wykonał "wyrok" solidarnościowy burmistrz i przewodniczący "S," który w stanie wojennym uskuteczniał konspirację pod własną kozetką w domu, późniejszy kolega Krzaklewskiego (ten sam, o którym piszę poniżej).

Moje dokonania i kapitał, szczególnie ten opozycyjny, przez dorobioną biografię przywłaszczył sobie działacz pseudo Solidarności, tej po 1989 r., przewodniczący NSZZ "S" Ziemi...  I brał jako senator ordery i medale, a gdy odwiedziłem go z Szeremietiewem, na odjezdnym poszczuł nas policją. W ten sposób pokazał, że tu rządzi, trzęsie powiatem, byłym województwem. A mnie do warszawskiego mieszkania dostarczył coś na kształt "odznaki zucha," twierdząc, iż nie było jak wręczyć mi jej osobiście u ministra Ujazdowskiego, u premiera Buzka. Szyderstwo, ale też żałosna potwarz - jakbym działał tam i wtedy dla odznak, orderów i medali.

A potem ten sam czynownik rozpętał wręcz burzę, by zdobyć Order Orła Białego w oparciu o nasze relacje rzeczywistych działaczy opozycji i wiarygodniej dosztukować sobie życiorys. Może i osiągnął cel, nie sprawdzałem - nie splunąłbym na kogoś takiego. Tak to jest, bracia od styropianu, nie umiecie pamiętać o swoich.

Tak trwam na szańcu... "Bal u senatora" Kadena Bandrowskiego, jest w pewnym sensie aktualną lekturą, A. D. 2011. Ambicje polityczne zniszczą fundament - przecież Wy nie macie ludzi. Czy umiecie zasypać przepaść? Najpierw zastanówcie się, dobrze przemyślcie sprawę. Mam wrażenie, że mój opozycyjny los nie jest wyjątkowy, takich ludzi jest więcej.

PS. Byłoby ze mną jeszcze gorzej, gdybym tam i wtedy, u progu lat 90-tych, opublikował wspomnienia rotmistrza Żywczyka, Narodowe Siły Zbrojne, jak kształtowała się władza ludowa, w lokalnym piśmie, które założyłem, niby wolnym. Rotmistrz płakał, sądząc, iż doczekał choćby "skrawka wolnej Polski," musiałem odmówić.

Brak komentarzy: