3, 4 lata temu telefonowano do mnie, bym koniecznie wystąpił o status pokrzywdzonego, a przy okazji zapoznał się z teczkami SB o mnie, właśnie z tamtych byle jakich czasów.
Mnie sowiecka bestia i jej słudzy wcale nie prześladowali. To co się działo? Ot trudzili się nad swoim mrocznym i przestępczym procederem. M. in. również ja z nimi walczyłem, a nie nadstawiałem tyłka, by mnie kopano. To jest zasadnicza różnica - być prześladowanym (czyli być swoistego rodzaju "sierotą", także umysłowym), albo walczyć o wolność, niepodległość, normalność. Po prostu być mężczyzną. Przy tym być człowiekiem - więc popełniać także błędy. Teraz jak łatwo z perspektywy lat oceniać, kwalifikować, zapisywać, nie?
Mnie nie ma na tej liście (a jeśli jestem, to trzeba moje nazwisko natychmiast wykreślić). O co więc chodzi? Moim zdaniem - uzurpator, również zbiorowy uzurpator (rodzaj monopolisty od świadomości narodowej) za wszelką cenę i na zawsze chce podpisać się pod walką sprzed 1989 r., a zarazem decydować, kto walczył, kto nie. Jeszcze raz zaznaczam, psychika osoby prześladowanej (można jej współczuć, nie przeczę) jest całkowicie inna od psychiki osoby walecznej, która zna swoją wartość i godność.
A lista prześladowanych to będzie jakby rejestr "najprawdziwszej" elity patriotycznej i duchowej Polski, ba - Narodu Polskiego.
Rexiu, daj wreszcie pokój - bo źle na ciebie działają żubrówka i kiełbasa. Siemanko...
PS. Doktorze Kocurze, acan ukrywasz w połach płaszcza alpage - dostrzegam to zmysłem powonienia... Ależ się waćpan, Doktorze, wystroił na upał. Będzie padać? Aha.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz